Muszę przyznać, że jestem bardzo podekscytowany, zachwycony i w ogóle usatysfakcjonowany. Czemu? Ten artykuł został napisany nie przeze mnie, ale… przez NAS! Ostatnim razem pisałem o tym, co zrobić, żeby utrzymać pieniądze w ryzach. Zaproponowałem, żebyście podrzucali swoje pomysły i… tak o to powstała druga część „Dyscypliny Finansowej dla zielonych”. Na samym wstępie zachęcam Cię, żebyś też podzielił się z resztą naszej małej społeczności swoimi nawykami w codziennym wydawaniu pieniędzy. Napisz w komentarzu, na maila lub na Facebooku – nie wahaj się, po prostu napisz! ; – )

A my nie zwlekając więcej jedziemy z koksem – oto wasze sposoby na to jak sobie radzić z uciekającymi pieniędzmi.

Patrz na cenę za litr/kg a nie za produkt

Tutaj dziękuję Mateuszowi, który podzielił się swoim spostrzeżeniem.

Dobrym nawykiem jest patrzenie w sklepach nie na cenę za produkt a cenę za litr lub kilogram – nie raz okazało się, że produkt „promocyjny” jest droższy od prawie identycznego leżącego półkę dalej…

Mateusz.

Postanowiłem, że naukowcy z IT-Bloga Wolnego Człowieka przeprowadzą zakrojone na szeroką skalę badania, które zweryfikują tą tezę (tak – przeszedłem się po paru sklepach i sprawdziłem po prostu). Faktycznie oczywiście jest tak jak Mateusz napisał – choć naturalnie nie zawsze. Podam jednak na potwierdzenie jeden przykład.

W jednym ze sklepów można było zaobserwować dwa pozornie podobne sery. Jeden z nich kosztował 6.45 zł, drugi zaś 6.65 zł. Różnica nieduża i niezbyt rzucająca się w oczy – przynajmniej w cenie „jednostkowej” towaru (w końcu jedno i drugie po „sześć z hakiem”). Jeśli przyjrzymy się – tak jak radzi Mateusz – cenie za kilogram, okaże się, że ten pierwszy kosztuje 18.42 zł/kg, zaś drugi… 16.63 zł/kg ;-).

 

Ser 1 Ser 2
Cena “jednostkowa” 6.45 zł 6.65 zł
Cena za kilogram 18.42 zł / kg 16.63 zł / kg

Między dwoma serami jest 1.79 zł różnicy. Nie jest to kolosalna suma, ale… to ponad 10% tańszego sera! Jeśli cały czas nie przekonałem Cię, pomyśl, że idziesz do marketu kupić ser. Bierzesz sobie 3 kostki – bo akurat robisz w domu włoski wieczór – a tu Pani kasjerka ma dla Ciebie propozycję.

Pani Halina (kasjerka): Ooo, Pan Mietek, widzę że bierze Pan dużo serów. Mam dla Pana świetną promocję!

Ty: Naprawdę? Zamieniam się w słuch

Pani Halina: No! Wprowadzili ostatnio u nas niedawno. Za 10 kupionych serów, jedenasty dostaje Pan za darmo.

Ty: No co Pani, nie może być. W takim razie proszę mi tu wbić 3 stempelki.

Tak to właśnie działa – jeśli nie chce Ci się liczyć, pomyśl ile promocji czeka na Ciebie przy lodówce, jeśli włożysz minimum wysiłku w to, aby porównać ceny za kilogram. A jak już zaoszczędzisz na drugiego Bentleya, zmów zdrowaśkę za Mateusza, który nam tę mądrość podsunął.

Aplikacja Menedżer Wydatków (Expense Manager)

To właściwie nie sam sposób, ale polecona aplikacja – za którą dziękujemy Milenie. Ponieważ sam nie miałem okazji jeszcze korzystać, po prostu przytoczę jej wypowiedź, a poniżej wrzucam screen z aplikacji.

Banalnie prosta i przejrzysta aplikacja 😊 Można samodzielnie stworzyć kategorie i przyporządkować im ulubione kolory 😊 Po wyjściu ze sklepu klikam wydatek i tak uwolniłam się od masy paragonów w portfelu 😉 Oczywiście te ważniejsze np z gwarancją zbieram. Wszystkie wartości ładnie się sumują i układają w bardzo przejrzyste wykresy. Mam łatwe porównanie z poprzednimi miesiącami a nawet dniami a dane można też eksportować do arkusza. Istnieje też przypominacz żeby nie zapomnieć zapisać wydatków każdego dnia 😊 Aplikacja jest chroniona kluczem

Milena

Lista Rachunków – rozdysponuj zanim wydasz

Tutaj zaczyna się „zestaw” Bartka, któremu niesamowicie dziękuję, że w bardzo wyczerpujący sposób podzielił się swoimi metodami.

Przede wszystkim może mały cytat od Bartka na początek, który ustawi nam nieco spojrzenie i cel stosowanych przez niego metod:

 Nie chodzi o bycie dusigroszem, tylko o wyrobienie sobie pewnego nawyku oraz… oszukanie swojego umysłu przed wydawaniem pieniędzy bo „wow, mam dużo kasy!”

Bartek

System zasadniczo podobny do tego, który omawiam w artykule o budżecie domowym.  Podstawowa zasada – możliwie szybko zarządzasz pieniędzmi opłacając rachunki, rozkładając na konta oszczędnościowe oraz kupując aktywa, a dopiero resztę traktujesz jako tą z której możesz żyć.

Bartek mówi o tym, że warto ustawiać sobie zlecenia stałe – w ten sposób nie będziesz się martwić, że czegoś zapomniałeś opłacić; – ).



Zaokrąglaj do pełnych setek

Ten sposób również podrzucił Bartek. Sprawa jest bardzo prosta – jeśli płacisz jakiś rachunek, zapłać go z zaokrągleniem do pełnych setek. Na przykład jeśli wpłacasz czynsz za 865 zł, zapłać 900 zł. Z miesiąca na miesiąc zacznie Ci się zbierać „górka”, aż w pewnym momencie… uzbiera Ci się „gratisowy” miesiąc ; – ). Jeśli opracowujesz budżet domowy, do czego gorąco zachęcam, to możesz zaplanować całość z myślą o zaokrąglonych kwotach (choć pewnie będzie się trzeba bardziej intelektualnie nagimnastykować). Przy takim podejściu w pewnym momencie nagle nieoczekiwanie masz dodatkowe kilkaset złotych – bo nie musisz zapłacić za czynsz na przykład.

Takie podejście pozwala też wyrobić sobie pewien bufor bezpieczeństwa na wypadek podwyżki – kiedy nagle rachunek za prąd okaże się większy, nie masz się czym martwić, jesteś w dużo lepszej sytuacji niż twoi sąsiedzi, bo „martwiłeś się” tym wcześniej, kiedy mogłeś to zrobić na spokojnie. Tacy właśnie są czytelnicy IT-Bloga Wolnego Człowieka. I naprawdę jestem szczęśliwy, że bez cienia wątpliwości mogę te rady tutaj zamieścić.

Dziękuję!

Cóż mogę rzec – jestem naprawdę szczęśliwy, że mogliśmy razem napisać nasz pierwszy wspólny artykuł! Zarządzanie finansami osobistymi to podstawa rozsądnego życia, więc róbmy to. Bądźmy Wolnymi ludźmi, bo Wolność – choć wymaga wysiłku – dużo wspanialsza jest, niż służba Jej Królewskiej Monecie;-)

Dziękuję bardzo Mateuszowi, Milenie, oraz Bartkowi, którzy zechcieli się podzielić swoimi metodami na trzymanie finansowej dyscypliny. Zapraszam i Ciebie! Po prostu napisz w komentarzu jak sobie radzisz – jeśli nie masz jeszcze swoich nawyków, napisz z czym masz problemy, z przyjemnością pomożemy. Bo razem możemy więcej – dlatego nie wahaj się i po prostu napisz. Razem zrobimy część trzecią!;-)


Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest IT-Blog Wolnego Człowieka

Piszę do Ciebie prosto z Łodzi


Jeśli podobał Ci się artykuł – przekaż go dalej. Zachęcam Cię również, abyś polubił mój Fanpage na Facebooku. Dzięki temu razem będziemy mogli poszerzać swoją wiedzę z dziedziny finansów osobistych;-) . Zostaw koniecznie maila, żebyśmy pozostali w kontakcie.