Wrzesień, rok 1660. Armia Rajtarów połączona z armią Kozaków ściera się z dwoma chorągwiami polskiej husarii. Siły przeciwników liczone są między 3000 a 3500 osób. Polacy nacierają w liczbie około 140. Pomimo gigantycznych dysproporcji, Władysław Wilczkowski, dowódca jednej z chorągwi zarządza szarżę – na wroga naciera kilkudziesięciu husarów. Dopiero z pewnym opóźnieniem do walki dołącza się druga chorągiew (Stanisaława Wyżyckiego). Efekt? Połączone siły Rajtarów i Kozaków zostają rozgromione, po stronie Polskiej obyło się niemal bez strat.
W 1994 roku założona zostaje klasyczna garażowa firma. Dwaj kumple ze szkoły zaczynają od handlowania grami wideo na pobliskiej giełdzie. Stopniowo rozwijają swój biznes decydując się na kolejne śmiałe i zaskakujące ruchy. Po 28 latach od założenia, CD Projekt jest jedną z największych polskich firm, o niezwykle silnych fundamentach i olbrzymim potencjale rozwoju. Jedna z najbardziej cenionych firm w branży gier komputerowych na świecie. Każda kolejna gra zdobywa status „kultowej” zaskarbiając sobie serca milionów fanów, zaś inwestorzy giełdowi wyceniają spółkę na ponad 13 miliardów złotych.
26 lipca, 2012 roku. Afganistan, prowincja Ghazni. Oddział polskiej jednostki specjalnej GROM zostaje zaatakowany niespodziewanie przez 4-krotnie większe siły talibów. Przeciwnik okrążył i z zaskoczenia natarł na Polaków. Wymiana ognia trwa ponad 3 godziny. W efekcie ginie 20 talibów (w tym dowódca!), zaś 14 zostaje rannych. Po stronie polskich sił specjalnych straty ograniczają się do 2 lekko rannych żołnierzy.
„Postępowcy” kontra Nacjonaliści
Te wszystkie wydarzenia łączy jedna rzecz – opowiadają o niezwykłym sukcesie, za którym stoją Polacy. Sukcesie, który nie jest przypadkiem. Jest zbudowany na niesamowitym wysiłku, waleczności i zaradności. Jest praktycznym hołdem Polskości, a co więcej – może, a nawet powinien stanowić dla nas inspirację. Inspirację do życia, do działania. Takiego działania, które napędzane jest zdrowym poczuciem dumy z tej pięknej wspólnoty, do której przynależymy.
Zauważyłem już niejednokrotnie, że prawie 30 lat po odzyskaniu wolności, cały czas do końca nie wiemy, kim jesteśmy. Szamoczemy się między silnym nacjonalizmem, a ostentacyjnym wstydem z biało-czerwonych barw. Wstydem i jednocześnie przyjmowaniem fikcyjnego, „europejskiego” stylu życia. Od kiedy pamiętam, słyszę stwierdzenia typu.
„Za granicą to…”
„Ludzie za granicą byli w szoku, gdy się dowiedzieli że…!”
„Za granicą to jest nie do pomyślenia”
Już w czasach licealnych (bo to wtedy chyba najwięcej tego typu głupot się nasłuchałem) drażniła mnie w tej wyliczance jedna rzecz: mówimy właściwie o „Zagranicy”, jakimś mitycznym państwie, które istnieje chyba wszędzie tam, gdzie nie ma Polski.
Zagranica to państwo idealne, ze wspaniałym społeczeństwem. Pro-rozwojowym, otwartym, uśmiechniętym, ale przede wszystkim – lepszym. Lepszym od nas samych.
I całkowicie ignorujemy tu fakt, że nieświadomie porównujemy się do najlepiej rozwiniętych państw, rozciągając to na całą „Zagranicę”. Przeważnie myślimy o takich krajach jak Anglia, Niemcy, czy Stany Zjednoczone. Światowa czołówka. Porównujemy się do nich często ze wstydem, ignorując zupełnie fakt, że nasze państwo istnieje de facto dopiero od 30 lat!
Oczywiście to jedna strona medalu. Druga to silny nacjonalizm, który jest efektem odbicia w drugą stronę. Gardzimy innymi narodami, wyśmiewamy, a czasami doprowadzamy do przemocy (choć to na szczęście wyjątkowo rzadkie przypadki).
#DumniZPolski
A gdyby tak zostać po środku? I czerpiąc z innych krajów to co naprawdę dobre nie bać się być dumnym z tego, kim jesteśmy. Czasem myślimy o tym, że inne narody są „otwarte i nowoczesne”, ale fakt jest taki, że największe gospodarki świata, to gospodarki NARODOWE! Amerykanie są absolutnie dumni z tego co amerykańskie. Szacunek i umiłowanie flagi idzie w parze z radosnym świętowaniem przy grillu oraz praktycznym patriotyzmem. Praktycznym, to znaczy kupowaniem tego co amerykańskie i solidną, codzienną pracą. Bo przecież kto, jak nie oni będzie budował swoje, ciągle lepsze państwo? Ta możliwie dobra praca, to przecież wyraz zdrowego, dobrego patriotyzmu. Ku chwale swojej i innych! Nie ma zgrzytu między bogaceniem się, a umiłowaniem swojego kraju. I musimy to w końcu zrozumieć. Tam jedne osiągnięcia inspirują kolejne.
Weźmy przykład, bo naprawdę mamy być z czego dumni. 3 krótkie historyjki we wstępie to zaledwie posmakowanie tego o czym piszę. To jest to co ja Ci dziś proponuję. Zacznijmy (albo wzmocnijmy, jeśli już tak żyjesz;-)) od dziś być dumni z tego co nasze. I niech to nas inspiruje. Z uśmiechem na twarzy zakasajmy rękawy i bierzmy się do pracy.
W związku z tym zaczynamy zupełnie nową serię! #DumniZPolski to historie polskich sukcesów, którymi możemy się zainspirować. Być może część będzie na fb, część w artykułach, ale wszystkie będą zebrane w nowej zakładce na górnym menu. Zachęcam do udostępnienia, ponieważ to jeden ze sposobów krzewienia zdrowego, konstruktywnego patriotyzmu. Patriotyzmu, na który nasz kraj po prostu zasługuje.
I nie jest zupełnie istotne to, jaki mamy rząd. Bo Polacy rozwijają od początku swój kraj wbrew rządzącym, a nie dzięki nim. Nie jest też istotne to, że mamy nasze wady i problemy narodowe. Mamy! I nie ma co przed tym uciekać. Musimy jednak nad nimi pracować, a cieszyć się z tego co dobre. Dzięki temu zbudujemy dużo lepsze środowisko – wokół nas samych. Wokół naszych bliskich i znajomych. W naszej pracy, w codzienności. Po prostu będzie się żyło lepiej i z większym zapałem.

Czym NIE BĘDZIE ta seria?
W tej serii nie będzie zachęty do szydzenia z innych narodów (co najwyżej wyszukane żarciki – i tylko wtedy, gdy akurat wejdziemy w tematy wojenne, w które zaangażowana była też Francja;-)). Nie będzie zachęty do wywyższania się, ani nienawiści.
Tego typu zachowania cechują ludzi małych i zakompleksionych. Polska przez całe wieki szła środkiem i środkiem powinna iść nadal. Polska gościnność znana jest na całym świecie i należy to do naszej najlepszej tradycji.
Nie będzie więc pustego karmienia się tym, jacy inni są słabi. Nie będziemy budować oblężonej twierdzy.
Czemu warto – czym BĘDZIE ta seria?
Seria #DumniZPolski będzie przede wszystkim zachętą i inspiracją. Zachętą, do tego aby zakasać rękawy i odważnie brać się do pracy. Ku chwale swojej i innych – a więc naszego kraju.
Z każdej z tych opowieści będzie można wyciągnąć coś dla siebie. I tylko wtedy to będzie pożyteczne, jeśli faktycznie zainspiruje nas do codziennego działania.
W każdym z tych opowiadań będzie podkreślona któraś z naszych – moim zdaniem – narodowych cech.
Wyróżniłem 3 cechy, które według mnie określają nas w szczególny sposób. Cechy, które pozwalały nam przetrwać, gdy potężne mocarstwa nas gniotły, a które teraz pomagają nam się rozwijać.
- Waleczność – co pokazują przykłady przytoczone przeze mnie we wstępie. Nie tylko w walce, ale i w życiu.
- Zaradność/przedsiębiorczość – czyli cecha, która czasem źle wykorzystana objawia się jako „cwaniactwo”. Dobrze wykorzystana pozwala urosnąć firmom garażowym, jak CD Projekt. Pozwoliła nam też rozwinąć się do „grupy państw rozwiniętych” w ciągu 30 lat. Od 0!
- Pracowitość – choć czasem kuleje, czasem wolimy trochę poblefować, to końcem końców, jeśli mamy odpowiednią motywację, umiemy pracować jak woły. I mamy z tego powodu solidne efekty.
Każdy z nas może i powinien odnaleźć w sobie te 3 cechy i rozwijać je. Jeśli uda nam się wypracować jeszcze umiejętność współpracy, to będziemy mogli świat zmienić – jestem o tym przekonany.
Pierwszy artykuł z serii #DumniZPolski już niebawem…;-)
Jeśli podoba Ci się pomysł, polub mój profil na Facebooku i podaj artykuł dalej. Zapraszam również do zapisania się do newslettera
Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest Blog Republikański
Piszę do Ciebie Prosto z Łodzi
Dziękuję za odpowiedź. Byłoby fajnie😊custom essay writing
Zawsze czułam się #dumnazPolski. Ostatnia retoryka polityków połączona z kiczem (w stylu orła na pościeli czy bieliźnie), skutkowała u mnie coraz większym dystansem do patriotyzmu. Dzięki za sprowadzenie na ziemię 🙂 Przesada nie powinna w żaden sposób wpływać na mój pozytywny stosunek do patriotyzmu. Zastanawiam się też, jak pozbyć się nawyku ciągłego oceniania i porównywania się do innych krajów. Nawet podziwiając amerykański patriotyzm, po raz kolejny porównujemy się z „zagranicą”.
Wspaniale Doroto! Bardzo bardzo się cieszę czytając te słowa:-)
Jeśli chodzi o to jak pozbyć się nawyków oceniania i porównywania – ja bym troszkę skomplikował temat. Nie zawsze porównywanie się do kogoś innego jest złe! Wszak na wolnym rynku konkurencja, która jest czynnikiem pro-rozwojowym, polega właśnie na ciągłym porównywaniu się. Oczywiście nie chodzi mi o to, żeby ciągle zerkać na to, co inni robią i czy lepiej ode mnie, ale sądzę że to warte zauważenia.
Sądzę, że najbardziej istotne jest to co zrobimy z tym porównywaniem i po co nam to. Tu sprawa jest prosta – jeśli wypływa z tego jakaś konstruktywna opinia, a w efekcie działanie to super! Kiedy patrzymy na największe gospodarki i analizujemy co robiły/robią, żeby się rozwijać, a potem chcemy jakąś esencję mądrze zastosować u siebie, to czemu nie? Byle nie popadać w skrajność. „Jezu żyję w zaściankowej dziurze, nie to co Ci Francuzi!”, albo w drugą skrajność.
Także ja bym taki mechanizm zastosował – przede wszystkim robić swoje. Rozwijać swoje pasje z myślą, że pomoże to też innym. Im większą obiektywnie i subiektywnie wartość będziemy sami budować, tym większe też będzie poczucie tej wartości. Jeśli chcemy, to można podpatrzeć w innych krajach jak coś robią, why not? Ale pamiętajmy, że żyjemy tu i tu jest nasze miejsce;-)
Dzięki za ten komentarz, raz jeszcze!
W sumie racja – rezygnacja z porównań byłaby głupotą. Nawet jeżeli nie wyciągniemy wniosków z konkretnych rozwiązań, to podziw dla innych krajów może nam pomóc w budowaniu wzajemnych relacji. Dopóki porównania nie prowadzą do zazdrości i ogólnego zniechęcenia, to będą przydatne. Zastanawiam się jeszcze nad tym, czy możemy budować naszą wartość jedynie w oparciu o osiągnięcia. Gdy ich zabraknie, pojawi się rozczarowanie – w efekcie poczucie naszej wartości spadnie jeszcze bardziej. Mam wrażenie, że patriotyzm to jednak coś więcej.
Otóż to;-) Zachować zdrowy środek.
Jeśli chodzi o budowanie na osiągnięciach. Cóż, to złożona sprawa. Tu też trzeba zachować zdrowy dystans i bardziej się nimi inspirować. Widzieć dużą wartość w ponadczasowych wartościach, w historii, w tym, że jesteśmy po prostu fajną wspólnotą.
To trochę tak, jak z budowaniem poczucia własnej wartości. Gdy już jesteśmy dojrzali, nie potrzebujemy bardzo mocno sukcesów, bo wiemy kim jesteśmy i na co nas stać. Niemniej na początku szukanie w osiągnięciach swojej wartości i udowodnianie jej przed sobą właśnie w taki sposób nie jest złe sądzę.
Reasumując: najpierw budowanie na osiągnięciach, możliwie mocne staranie się żeby wypracować dużo dobra i sukcesu, a potem (albo – w trakcie!) szukanie innych, bardziej ponad czasowych rzeczy:-)
Pozdrawiam;-)