Kiedy jesteśmy głodni idziemy do sklepu lub do lodówki i bierzemy nasze ulubione jedzenie.
Gdy jesteśmy spragnieni ciekawych rzeczy, możemy włączyć grę wideo i przeżyć przygodę o jakiej nie śniliśmy.
Jeśli chcemy nawiązać relację – wystarczy, że wejdziemy na Facebook’a – w tym samym z resztą miejscu zdobywamy życiową mądrość przeglądając memy wrzucone przez naszych znajomych.
Współczesny świat dostarczy nam tego czego chcemy na pstryknięcie palcem. Po co w ogóle mamy od siebie wymagać w codziennym życiu i po co pracować nad charakterem (czyt. celowo utrudniać sobie życie)? Zapoznaj się z moimi powodami.
POWÓD 1 – Praca nad charakterem poszerza horyzonty
Wszyscy podziwiamy dokonania Elona Muska – człowieka, który nie tylko wprowadził do masowego myślenia samochody elektryczne, nie tylko zrewolucjonizował płatności online, ale także który zbudował firmę wysyłającą w kosmos rakiety. Pewnie słyszałeś o tym, że pracuje łącznie nawet do 100 godzin tygodniowo. Nie chcę zachęcać Cię do pracy 100 h/tydzień, według mnie to niezdrowy objaw. Ale chcę żebyśmy spojrzeli na pewną sytuację.
Czasem ludzie wpadają na świetny pomysł, ale rezygnują z realizacji go. Kiedy pytam czemu, odpowiadają coś w stylu „co ty, w naszym kraju to niemożliwe”, albo „nie mam na to czasu”, ” nie ma co o tym myśleć”. Kiedy zaczynam dociekać, okazuje się, że bardzo często ludzie Ci mają pracę lub studia i dziewczynę lub chłopaka. Najczęściej odrzucają nawet samą myśl o tym, że mieliby po pracy przyjść do domu, a następnie siąść przy biurku ze zrobioną w pośpiechu kanapką i… dalej pracować. Współcześnie przeraża ludzi działanie, które wymaga dodatkowego wysiłku – takiego którego nikt od nich nie wymaga
Jak działa człowiek, który ma wyćwiczony charakter?
1) Taki człowiek nie myśli nad tym „czy mi się w ogóle chce to robić?”. Zastanawia się czy warto. A jeśli warto, opracowuje plan działania – bo woli działać niż karmić się marzeniami.
2) W trudnych momentach (jakie na pewno przyjdą!) człowiek z twardym charakterem umie dalej działać. Nie potrzebuje tej uzależniającej motywacji którą wciskają nam „kołcze”. Jest tak przyzwyczajony do działania, że potrafi pracować nad tym co robi niezależnie od emocjonalnego „ognia”.
Człowiek, który pracuje nad charakterem może więcej. Bo realizacja wielkich marzeń ZAWSZE wiąże się z różnymi trudnościami (z najzwyklejszym wypaleniem i „nie chce mi się” na czele), które pokonać trzeba najpierw w sobie. Kiedy mamy wypracowane (słowo klucz!) mechanizmy samozaparcia – o niebo więcej rzeczy możemy zrobić. To wypracowanie jednak, to pewien proces rozciągnięty w czasie – pamiętaj o tym!
POWÓD 2 – Praca nad charakterem przygotowuje Cię na momenty do których nie da się przygotować
Konia z rzędem i butelkę dobrego wina temu, kto potrafi powiedzieć jaka ciężka sytuacja przed nim stanie w ciągu tygodnia czy miesiąca. Ba! Super byłoby, gdybyśmy mogli przewidzieć CZY nam się zdarzy coś ciężkiego.
Wyobraźmy sobie Anię, która jest przykładną uczennicą. Nie pochodzi z bogatej rodziny, ale ma wielkie marzenie bycia animatorką filmową – przez całe liceum oglądała wszystkie animacje które wpadły jej w ręce i przebadała każdy film który został wyprodukowany w ciągu ostatnich 5 lat, a który ma w sobie zaawansowane animacje. Jej największym celem, który sprawia że jej życie nabiera kolorów jest tworzenie wspaniałych animacji dla Hollywood’u. Ponieważ włożyła dużo wysiłku, udało jej się dostać do łódzkiej filmówki. Przeprowadzka do miasta sporo ją kosztowała nerwów i pieniędzy, ale dzięki oszczędnemu gospodarowaniu udaje jej się wyżyć ze skromnych środków które przekazują jej rodzice oraz prac dorywczych. Na trzecim roku zdarzył się dramat – Ani rodzice mieli wypadek samochodowy, w którym zginął jej tata, mama zaś została ciężko ranna. Dopływ pieniędzy się skończył, na dodatek Ania przeżywa ciężką traumę (była z Tatą niezwykle zżyta). Marzenia które zaczynały wyglądać na realne nagle wydają się być absolutnie nieosiągalne, tym bardziej, że zwykła codzienność staje się nie do zniesienia…
Ania ma dwa wyjścia, ale nie oszukujmy się – nie zawsze oba są realne do spełnienia. Może się poddać, załamać, zaprzepaścić ponad 2 lata studiów i wrócić do domu rodzinnego w stanie rozpadu, a następnie przeleżeć w łóżku kolejne pół roku czekając na ratunek. Jak dobrze wiemy, raczej nie wpłynie to dobrze na jej Mamę.
Może też usiąść i błyskawicznie zadać sobie pytanie „co dalej?”. Ania doskonale wie, że jej Mama znalazła się w ciężkiej sytuacji i nie może jej zostawić samej – musi być przy niej, a co ważne – być silna. Wie też jakie są jej priorytety i nie zamierza w dalszej perspektywie rezygnować ze swoich marzeń. Potrafi dostrzec dużo więcej sytuacji i rozłożyć plan na kilka lat – tak, żeby móc zrealizować marzenia, jednocześnie wspierając Mamę. Czeka ją mnóstwo pracy, wyrzeczeń i trudnych rozmów. Ale warto.
Druga opcja jest zdecydowanie lepsza. Jest jedno „ale” – trzeba być do takiego wypadku przygotowanym zawczasu. Jak to zrobić skoro nie da się przewidzieć wszystkich sytuacji? Właśnie praca nad charakterem i codzienne wyrzeczenia w pozornie błahych sprawach pozwalają nam osiągnąć taki hart ducha, żebyśmy byli w stanie w ciężkich momentach zebrać się w garść i działać. Co ważne – przyda się to nie tylko nam, ale i naszym bliskim, którzy w trudnych sytuacjach potrzebują naszej siły i „życiowego rozgarnięcia”.
POWÓD 3 – Praca nad charakterem pozwala zbudować trwałą i dojrzałą relację
Życie to nie bajka. A prawdopodobnie najlepiej „życie” odwzorowują dwie rzeczy – praca i nasze relacje, przede wszystkim związek z drugim człowiekiem, którego stawiamy na pierwszym miejscu wśród ludzi. One pokazują, jak radzimy sobie w codzienności, która bywa wspaniała, bywa okrutna, ale przeważnie – co nas zabija najbardziej – bywa po prostu zwykła i przeciętna. To jak radzimy sobie właśnie w takich momentach pokazuje najlepiej, czy umiemy budować coś prawdziwego.
Dojrzały związek nie jest budowany na biblijnym „piasku”, jakim są emocje, ale na „skale”. Ta skała składa się z wielu czynników, ale wymaga bardzo długotrwałej pracy i przejścia razem przez wiele trudności. I tutaj znów przychodzi nam z pomocą praca nad charakterem. Bo kiedy chcemy starać się o drugą osobę, kiedy chcemy o Nią walczyć, to najczęściej nie mamy w tle bitewnego soundtracku niczym w bitwie o Helmowy Jar. Te najważniejsze momenty przychodzą podczas codziennego zwykłego „nie wstawaj, zrobię Ci coś do jedzenia”, albo „Idź odpocząć, ja pozmywam”. Te najważniejsze momenty to także zdolność do kompromisu, kiedy razem z drugą osobą zajdziecie w rejony nieporozumienia. To także nieco trudniejsze „przepraszam”, albo – co jest już zdecydowanie wyższym poziomem – zainicjowanie spokojnej i szczerej rozmowy, gdy nie zgadzacie się w trudnych kwestiach.
Podsumowując: budowanie związku to naprawdę trudna praca organiczna, która odbywa się każdego dnia, której rzadko towarzyszą emocje (a czasem te emocje trzeba opanować), a w której trzeba czasem stracić kawałek siebie dla drugiej osoby. Jesteś na to gotowy/wa? Bo jeśli nie, będziesz ranił osobę o której twierdzisz, że jest dla Ciebie ważna. Żeby zrezygnować z egoizmu i ciągle starać się o drugą osobę (nawet i po 50 latach związku), trzeba świadomej pracy nad swoim charakterem. Bo czasem żeby się uśmiechnąć, trzeba charakteru ze stali. Chcesz nad nim zacząć pracować i zbudować związek? Taki prawdziwy i dojrzały – już do końca?
POWÓD 4 – Dzięki pracy nad charakterem zyskujesz coraz większą wolność
Stopniowo coraz większą wolność osiągamy mając coraz większe możliwości. Praca nad charakterem pozwala na osiąganie kolejnych marzeń, na niepoddawanie się w trudnych sytuacjach, oraz odkrywanie „nowych lądów”. To wszystko sprawia, że możemy więcej, osiągamy coraz większą Wolność. A musimy pamiętać, że My – Polacy – jesteśmy szczególnie zobowiązani do dbania i wypracowywania coraz większej Wolności, jako największej bazowej wartości którą dostaliśmy z Góry, a w walce o którą tak wiele osób oddało swoje własne życie. Za te wszystkie oddane istnienia jesteśmy winni ciągłej pracy nad utrzymaniem i poszerzaniem Wolności.
Chodzi jednak również o coś więcej niż „tylko” o Wolność w rozumieniu narodu, czy nawet wolności osobistej. Praca nad charakterem pozwala na osiąganie stopniowo coraz większej Wolności wewnętrznej. Dzięki pracy nad charakterem możemy uwolnić się od wszelkich uzależnień i pokus, które bardzo często decydują o tym jak mamy żyć bardziej niż my sami. Możesz się denerwować na polityków którzy mówią Ci jak masz żyć (i słusznie, buntuj się przeciw temu!), ale prawda jest taka, że dużo bardziej niż ABW, rządzi tobą wewnętrzny przymus sprawdzenia facebook’a. Bo przecież nie sprawdzałeś już pół godziny i pewnie Prezydent napisał do Ciebie prosząc o radę na wypadek wojny. Nie napisał? Ale może, więc z pewnością wejdziesz tam za 15 minut sprawdzić czy świat swoi na swoim miejscu.
Kiedy mamy twardy charakter, możemy oprzeć się każdej pokusie która wypełnia nasz czas i kieruje tym gdzie idziemy, a następnie podejmować świadome wybory życiowe. Słyszałem o pewnym żołnierzu polskich sił specjalnych, który lubi palić papierosy, ale wie jakie to szkodliwe. Postanowił więc, że pali przez jeden miesiąc w roku. Gdy ten miesiąc zaczyna się, pali pierwszego papierosa. Gdy miesiąc się kończy, odstawia papierosy i weźmie je dopiero za 11 miesięcy. Nie popieram palenia w ogóle, ale co za siła woli!
POWÓD 5 – Praca nad charakterem pozwala spojrzeć na życie z zupełnie innej perspektywy
Ten powód to tak naprawdę podsumowanie wszystkich poprzednich czterech. Kiedy zaczniesz systematycznie ćwiczyć swój charakter i zaczniesz zauważać zmiany w tych czterech aspektach o których napisałem, zobaczysz jak zupełnie inaczej patrzysz na świat. Życie staje się jakby inne, ludzie z którymi rozmawiasz wydają się inni, oraz sytuacje wydają się inne! Nagle otwiera się przed Tobą więcej możliwości, o których wcześniej nie miałeś pojęcia.
Również inaczej reagujesz – ponieważ dużo mniej działasz na zasadzie „bodziec-reakcja”. Teraz, gdy siła woli jest większa, możesz się wstrzymać, aby pomyśleć chwilę nad tym co chcesz powiedzieć i jak, oraz dlaczego.
Kiedy umiesz osiągać śmiałe cele, budować trwałe relacje i jesteś wolny, życie naprawdę nabiera rumieńców. Ale chyba najwspanialsze jest to, że szara codzienność nie jest szarą codziennością. Nie żeby nagle nabrała wodotrysków, po prostu nie są już więcej potrzebne do tego, żeby żyć pełnią.
Pracować nad charakterem z pewnością warto. Pytanie – czemu to takie niepopularne we współczesnym społeczeństwie?
Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest Blog Republikański
Piszę do Ciebie prosto z Łodzi
Mam nadzieję, że artykuł się podobał i ubogaci Twoje życie w jakiś konkretny sposób. Zachęcam do zerknięcia do sklepu – z pewnością znajdziesz coś dla siebie. Jednocześnie wesprzesz inicjatywę Bloga Republikańskiego. Z góry dziękuję!
Jeśli chcesz przyłączyć się do ludzi, którzy uważają że można i warto żyć inaczej, wejdź na mój profil na Facebook’u. Jeśli chcesz systematycznie dostawać ode mnie artykuły, zostaw swojego maila – będziemy w kontakcie.
W końcu znalazłem czas żeby przeczytać i jak zwykle napiszę coś od siebie, tym bardziej, że temat ważny. Osobiście uważam, że praca na charakterem, rozwój osobisty na różnych płaszczyznach, stawianie sobie nowych celów i wyzwań to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu ( nawet nie wiem czy nie najważniejsza, ale ja jestem trochę nakręcony). Fajnie, że ktoś o tym pisze, bo mało się o tym wspomina, a wydaje mi się, że obecnie ludzie w ogóle nad sobą nie pracują, tylko oczekują szybkich rezultatów bez pracy. Odnosząc się do każdego z punktów:
1. Większość ludzi których znam, żyje tak jak tu napisałeś – chodzą na uczelnie lub do pracy, żeby zaraz z niej wyjść i mieć wolne, pójść na piwo, czy coś tam innego. Potem rozmawiasz z takim i mówi ‚A no mógłbym znaleźć pracę w zawodzie, ale musiałbym wysłać CV’. Większości nie chce się wykonać nawet najmniejszego kroku, który nie jest gwarantowanym spełnieniem marzeń. Mało osób rozumie, że każdy, nawet najmniejszy sukces w życiu wynika z bardzo dużej wykonanej pracy, pewnie dlatego, że często jej nie widać od razu.
2. Tutaj też mogę się wypowiedzieć, tak się złożyło, że mój bardzo pracowity okres w życiu pokrywa się z tym jednym z najgorszych. I właśnie w tym czasie zacząłem pracę w BA, zacząłem tez biegać, co było pewną ucieczką, ale też pracą nad sobą (wiesz, jak biegam, to nie jest jogging tylko dłuższe dystanse, szybsze tempo i określone cele i wyniki), wtedy też zacząłem mieszkać sam. Był taki moment, że studiowałem i miałem najgorszą sesję na uczelni, pracowałem dużo, biegałem i chodziłem na siłownię cały czas bo szykowałem się na maraton, wszystko w tym samym momencie. W sumie mogę powiedzieć jedno, że praca nad sobą pomaga przeżyć trudne okresy w życiu, jak i te okresy wyzwalają pracę i potrafią przynieść więcej dobrego. To chyba najlepsze podsumowanie.
3. Tutaj się nie zgadzam, chociaż kiedyś też tak myślałem. Myślałem, że związek to poświęcenie, to codzienna praca, żeby było lepiej. Ale teraz uważam, że tak nie jest, mimo, że wygląda dokładnie tak samo. Chodzi mi o to, ze przy tym codziennym „nie wstawaj, zrobię Ci coś do jedzenia”, albo „Idź odpocząć, ja pozmywam” nie czuję, że coś poświęcam albo że pracuję. Po prostu to robię. Nie wiem czy wiesz do czego zmierzam, chodzi mi o to, że w udanym związku takie rzeczy przychodzą same i nie czuje się tego że coś tracę. I uważam, że w udanym związku pracy i poświęceń powinno być jak najmniej. To działa tak: Jeżeli coś poświęcam dla związku to prędzej czy później zaczyna mi tego brakować,a mniej mojego szczęścia to mniej szczęścia w całym związku i jego bliski koniec. W prawdziwym i udanym związku szczęście wspólne staje się tym najważniejszym. Potrzeba tu pracy oczywiście, ale nie porównywał bym tego do pracy nad sobą bo to dwie zupełnie różnego rzeczy moim zdaniem.
4. Zgadzam sie jak najbardziej z sensem (chociaż bez wycieczek do polskości ale taki mam już światopogląd). Ogólnie tylko praca nad sobą powoduje, ze jakieś cele są osiągane, a tylko tak można stać się niezależym i wolnym. W sumie to chyba jest dla mnie najważniejszy cel w życiu – żeby być wolnym. I łączy się to z 5. że tylko wolność daje możliwość zrozumienia wielu rzeczy i pozwala doświadczać czegoś nowego.
Ogólnie to jest temat na który mógłbym książkę napisać, fajnie, że jesteś jedną z niewielu osób wśród moich znajomych kto też o tym myśli.
Wspaniały komentarz Tommy!
W punkcie 3 jednak się nie zgodzę. Absolutnie nie chodzi mi o przedstawianie związku jako ciągłej udręki. TAK! To powinno wychodzić z wnętrza człowieka, TAK! To powinno być naturalne i nie powinieneś się czuć jak wtedy, gdy obsługujesz klienta i musisz wykazać siłę charakteru, żeby być dla niego miłym zamiast strzelić mu w twarz albo powiedzieć jakieś soczyste zdanie.
Chodzi jednak o coś innego. Współcześnie ludzie bardzo często się rozstają, bo coś zaczyna nie grać, albo czują, że „to już nie to samo”. Tylko że to nie ma znaczenia, bo sielanki nie będzie w nieskończoność, a i czasem po prostu przychodzą gorsze dni – te też warto byłoby przeżyć fajnie, a nie tylko przewegetować. To również sztuka chodzenia na kompromisy, bo mam ochotę akurat wyjść z kumplami na piwo, a Ona bardzo by chciała przedstawić mnie swoim znajomym których nie widziała 3 lata.
No i to co najtrudniejsze – czyli prawdziwe, realne trudności – najczęściej pojawiają się, gdy pojawiają się dzieci (choć oczywiście nie tylko). I pytanie co zrobić, żeby razem podjąć trud mądrego wychowania potomka. I co zrobić, kiedy pojawi się trudność w postaci np. niepełnosprawnego, chorego dziecka. To nie są proste rzeczy, owszem podejście do nich powinno wychodzić ze wspólnej Miłości, ale pamiętajmy też że Miłość to nie zakochanie;-)