Rozmawiałem jakiś czas temu z moją świetną koleżanką o jej pieniądzach. Stwierdziła – “Wiesz, chętnie bym zaczęła oszczędzać, ale ile ja zarabiam, ze 2000 zł. Co tu można z taką kwotą?”. Szczerze przyznam, że się prawie zadławiłem. 2000 ? Przy zdecydowanie mniejszych zarobkach można bardzo mądrze zarządzać pieniędzmi! Można by wręcz w pewnym uproszczeniu powiedzieć, że…
“Nie robisz oszczędności, gdy masz wielkie pieniądze.
Masz wielkie pieniądze, bo od dawna je oszczędzasz”.
Ja
(Tak nawiasem – jak bardzo niską samoocenę musi mieć ktoś, kto zamieszcza w swoim artykule cytat z siebie? No nie istotne…)
Budżet domowy odpowiedzią na wypływające pieniądze
Zorientowałem się – co gorsza – że moja koleżanka wcale nie jest odosobniona w tego typu myśleniu. Szczególnie ludzie którzy wchodzą w dorosłość (i nie mają jeszcze zobowiązań!) bardzo często praktycznie całe pieniądze przejadają. Budzimy się zwykle w momencie, w którym zakładamy rodziny i nie ma już czasu na eksperymentowanie, naukę, na wypracowywanie właściwych nawyków – one powinny być już teraz!
Wpadłem w końcu na to, czemu ludzie przejadają 100% przychodów. Z resztą – po prostu spojrzałem na siebie w niektórych miesiącach. Ludzie nie planują. Ludzie nie zarządzają swoimi pieniędzmi. Tyle! Najczęściej da się utrzymać budżet w ryzach – trzeba jednak minimum wysiłku przy planowaniu, a potem troszkę dyscypliny.
Zapraszam do mojego sposobu na zarządzanie pieniędzmi – konkretnie na budowanie budżetu domowego dla leniwych. Bo nie lubię, gdy coś jest niepotrzebnie skomplikowane.
Po co prowadzić budżet domowy?
Wydaje mi się, że to strasznie ważne pytanie. Bo naprawdę nie ma ani grama sensu, żeby się z czymś męczyć (choćby tak troszeczkę), jeśli nie wiesz po co. Nie oznacza to oczywiście, że nie warto robić budżetu – warto wiedzieć po co;-)
Tak naprawdę, skoro czytasz ten artykuł, to z pewnością wiesz po co, tylko prawdopodobnie nie umiesz jeszcze tego nazwać. Niżej zamieszczę kilka rzeczy, które zwykle są punktem wyjścia do wędrówki, której efektem jest budżetowanie;-)
-
- Pieniądze przeciekają Ci przez palce – zarabiasz przyzwoicie, ale pod koniec miesiąca albo twoje konto świeci pustkami, albo dochodzisz do niebezpiecznej granicy.
- Zarabiasz bardzo niewiele i musisz się zadłużać – Zdajesz sobie sprawę, że nie zarabiasz dużo. Do tego nie masz kontroli nad pieniędzmi, co powoduje kolejne pożyczki pod koniec miesiąca. Czas z tym skończyć. Chyba.
- Nie czujesz, że kontrolujesz wydatki – Jakoś żyjesz – masz na codzienne jedzenie, możesz wyjść ze znajomymi na miasto, a czasem kupisz sobie ciuchy czy nowego smartfona, więc zasadniczo nie jest źle. Kiedy jednak ktoś spytałby Cię “A ile ty w ogóle masz pieniędzy?”, twoja odpowiedź byłaby możliwa tylko po zalogowaniu się na konto bankowe w Internecie. Zdecydowanie chcesz z tym skończyć – w końcu jesteś Wolnym Człowiekiem, a więc świadomym prawda?
- Chcesz kupić sobie coś większego, ale nie masz dyscypliny, aby oszczędzać – samochodu, czy laptopa nie kupisz przeważnie z jednej pensji (jeśli masz taką pensję, że możesz kupić z niej auto, a pod koniec miesiąca i tak zbliżasz się do niebezpiecznej granicy – jesteś poważnie chory finansowo. I kurację trzeba rozpocząć natychmiast). Nie masz jednak dyscypliny, żeby oszczędzać. Nie znasz technik oszczędzania, nie masz wytrwałości.
- Zdałeś sobie sprawę, że nie będziesz miał emerytury – już o tym pisałem jakiś czas temu – nie ma co liczyć na emeryturę państwową. To nie znaczy, że na pewno jej nie dostaniesz, ale z pewnością liczenie, że z płaconych systematycznie podatków (nazwanych dla niepoznaki składkami) państwo zapewni Ci godziwe życie, jest… myśleniem błędnym mówiąc delikatnie.
Wszystkie te powody są bardzo istotne i w tym miejscu chcę powiedzieć jedno – niezależnie od tego, który z nich jest twoim (a może kilka?), gratuluję Ci, że doszedłeś do tego miejsca. Bo to oznacza, że chcesz samodzielnie kierować swoim losem, a nie być niewolnikiem pieniędzy, które sprawiają, że pod koniec miesiąca zamiast cieszyć się życiem, myślisz o nich. I to w taki najgorszy sposób. Tak więc radzę Ci wypisać kilka swoich wątpliwości na karteczkach i przykleić do czego tam chcesz – szafy, tablicy suchościeralnej, ściany, biurka. Ważne, żeby przypominały Ci o systematycznym utrzymywaniu finansów w ryzach. Jeśli na początku miesiąca pojawią się wątpliwości – po prostu spójrz na karteczkę. Tak – dokładnie tak jak na rysunku poniżej.
Co to jest budżet domowy?
Bardzo ważną kwestię przy okazji omawiania naszego tematu poruszył Marcin Iwuć na swoim blogu (który serdecznie polecam – możecie do niego wejść tutaj, o) – co jest, a co nie jest budżetem domowym? W skrócie – budżet to plan. Kiedy robimy budżet domowy, przygotowujemy plan, planujemy, rozpisujemy co gdzie będzie szło – wydajemy pieniądze na papierze (prawdziwym, lub wirtualnym). Budżetem nie jest spisywanie wydatków! To oczywiście też bardzo ważna rzecz i poruszona zostanie pod koniec artykułu, jednak całe zagadnienie odnosi się do tego jak planować.
Oczywiście budżet robisz po to, żeby potem móc go kontrolować – zawsze jest twoim punktem odniesienia. Z mojego doświadczenia mogę jednak powiedzieć, że nawet w momencie, w którym nie do końca udaje Ci się trzymać dyscyplinę, lepiej jest budżet zrobić, niż go nie zrobić. A uwierz – doświadczenie w tym jak być niezdyscyplinowanym i jak tracić kontrolę nad wydatkami, mam całkiem spore.
Czemu? To proste. Nawet jeśli uda Ci się zrealizować plan zaledwie w połowie, ba! Nawet zaledwie w ćwiartce, o ten kawałek jesteś do przodu. O tą część zaoszczędzonych pieniędzy jesteś do przodu, o tą część zainwestowanych pieniędzy jesteś do przodu, ale przede wszystkim – o to doświadczenie jesteś do przodu. A ponieważ masz bardzo konkretny punkt (początek kolejnego miesiąca) w którym siadasz do napisania następnego budżetu – jest to również moment na wyciągnięcie wniosków, kolejne wzięcie się w garść i spróbowanie dyscypliny od nowa. I być może zamiast 25% planu, wyjdzie Ci 30%. I bardzo dobrze – bo tą drogą za 2 lata będziesz umiał zdecydowanie lepiej zarządzać pieniędzmi, a na koncie będziesz miał nieco pieniędzy (które przy dobrych wiatrach będą na Ciebie pracowały). Pamiętaj – nie wolno Ci się załamać, choćby plan notorycznie nie wypalał. Po prostu trzeba wziąć się w garść i spróbować po raz kolejny;-)
Ustal cele
Poza spisaniem powodów, które doprowadziły Cię do tego momentu i przyczepieniem ich w widocznym miejscu (jeśli tego jeszcze nie zrobiłeś, to właśnie teraz jest najwyższy czas. Artykuł przez ten czas nie zniknie), jestem bardzo głęboko przekonany, że warto napisać sobie bardzo konkretny cel, do którego dążysz. Tak – taki finansowy, bardzo namacalny, mierzalny, który sprawdzisz w konkretnym dniu, który jest twoim deadlinem. Polecam cel do końca roku (chyba, że czytasz to z jakiś powodów w październiku, lub później). Nie narzucaj sobie zbyt wielkich progów – jeśli nie masz dużych przychodów, “majątek w wysokości 20 000 zł” na koniec roku raczej nie jest czymś realnym. Jeśli do tej pory nie udało Ci się odłożyć ani złotówki, polecam ułożyć cel, który będzie nawet być może nieco niedoszacowany – wszystko zależy od twoich dochodów. Zrób szybkie symulacje – ile zarabiasz? Ile możesz oszczędzać? Jeśli symulacje mniej więcej się pokrywają, to super. Napisz cel w jakimś miejscu (żeby móc do tego wracać).
Jeśli to Cię zmotywuje, możesz wypisać też dużo większe cele – na przykład co chcesz osiągnąć za 10 lat (w kwestiach finansowych). Oczywiście wszystko zależy od Ciebie i twoich upodobań, Niech jednak finalnie cel do końca roku będzie naprawdę konkretny i uzasadniony – jeśli nie będziesz wiedzieć po co Ci to, budżet Ci się rozsypie. Po prostu.
No dobra, ale po co Ci taki cel w aspekcie budżetu? Motywować się do dyscypliny zwykle możemy na dwa sposoby – przez kij, lub dzięki marchewce. Ja proponuję tu zastosowanie obu metod – warto pamiętać, do czego prowadzi brak konkretnego planu, ale też dobrze mieć punkt, do którego dążysz.
Kategorie w budżecie domowym – wydaj pieniądze na papierze
No, skoro już zrobiliśmy sobie solidny grunt pod przygotowanie budżetu – wiemy czym jest budżet, czym nie jest, a także po co go robić i czemu ma służyć (twojemu celowi do końca roku) – możemy przejść wreszcie do konkretu, czyli kategorie budżetowe i to, jak ten plan konkretnie zrobić.
To jest ten moment, w którym chcę Ci zaproponować mój autorski szablon, z którego korzystam. Wiesz, to naprawdę dziwne uczucie pisać w ten sposób o pliku, który możesz pobrać tutaj, (lub znaleźć w zasobach), ponieważ jest tak prosty, że aż właściwie… właściwie to jest prostacki. Tak naprawdę planowanie budżetu (o ile nie jesteś w bardziej zaawansowanej sytuacji, jak dzieci na utrzymaniu, czy dług do spłaty), to trzymanie się paru prostych reguł i tyle. To jednak do czego będę chciał Cię zachęcić, to ułożenie swojego szablonu – zrób to tak, jak Tobie się najbardziej podoba i jak Tobie będzie najlepiej służyć;-).
Ale do rzeczy – jak to zrobić? Sprawa jest naprawdę arcy, arcy prosta
- Napisz przychody jakie będziesz mieć w tym miesiącu
- Napisz swoje stałe wydatki – opłaty za mieszkanie, abonament komórkowy, siłownia na którą chodzisz. Stałe wydatki to stałe wydatki – powinieneś wiedzieć ile wynoszą w miarę dokładnie, lub dokładnie.
- Konsumpcja – czyli ile chcesz mieć na codzienne życie. I teraz uwaga – jeśli padła tu kwota w stylu “1200 zł”, lub coś podobnego, to znaczy że… albo jesteś chory i wydajesz dużo na lekarstwa, albo po prostu jesteś koszmarnie rozrzutnym człowiekiem. Zniż to do maksymalnie 900 zł. Zrób to! Zaufaj mi, wystarczy.
- Inne kategorie. O tym za chwilkę.
- Konto bufor – bardzo ważne konto. To taka poduszka bezpieczeństwa, z której raczej nie powinieneś wyjmować pieniędzy, ale zasadniczo katastrofy nie będzie jeśli do tego dojdzie. To jest właśnie to konto, które uratuje Cię, jeśli będą niespodziewane wypadki losowe, które sprawią, że pieniądze na konsumpcję nie wystarczą.
No i teraz troszkę o tych innych kategoriach. Bo tutaj sytuacja ma się tak, że to bardzo zależy od twojej inwencji i planu finansowego. Na ten jednak moment zalecałbym upraszczanie wszystkiego możliwie bardzo – tak bardzo, że tą inną kategorią będzie jedno konto – “Żelazne Oszczędności”. Mam nadzieję, że rozumiemy się co to znaczy “żelazne”. Po prostu nie ma możliwości, żebyś coś z tego wyjął. Raz wrzucone pieniądze, zostają tam na wieki. A przynajmniej do momentu deadlinu.
Przypominam, że na temat tego jak mądrze oszczędzać pisałem tutaj ; – )
Aby sobie ułatwić potencjalne “wyjmowanie”, można określić przypadki, kiedy te pieniądze mogą zostać stamtąd wyciągnięte. Najlepiej, kiedy jest konkretny cel – dopiero, kiedy posłużą one na zakup auta. I w drastycznych przypadkach. Serio drastycznych – na przykład nowotwór siostry.
Z czasem jednak można rozbić na kolejne kategorie, choć taka decyzja musi być solidnie uzasadniona – za każdym razem, kiedy się rozdrabniasz, wolniej osiągasz konkretny cel.
Chciałbym bardzo jednak powiedzieć tu o jednej kategorii budżetu domowego, którą powinieneś przemyśleć. To inwestycje – wspaniale, że oszczędzasz, z pewnością na początek to wystarczy – przede wszystkim do wyrobienia nawyków i dyscypliny. Zachęcam jednak do zaplanowania w czasie, kiedy oszczędzasz – systematycznego zdobywania wiedzy z dziedziny inwestowania. To, że inwestowanie jest dla ludzi oraz, że absolutnie nie musi być nudne – możesz przeczytać tutaj. Tak czy inaczej – gdy będziesz oszczędzać jednocześnie zdobywając wiedzę z zakresu inwestowania – kiedy już będziesz gotowy, będziesz dysponować zaoszczędzonymi w międzyczasie środkami. Jeśli twoje decyzje inwestycyjne będą podbudowane solidnym przygotowaniem, ryzyko utraty pieniędzy jest mniejsze (inwestowanie to nie hazard – o czym pisałem w artykule powyżej), a zdecydowanie pomagają pomnożyć pieniądze, które odkładasz.
Mój szablon budżetu domowego
Na samym początku bardzo mocno chcę zaakcentować, że szablon, który możesz sobie ode mnie ukraść, nie jest żadnym ideałem czy wyrocznią. Zachęcam Cię wręcz do tego, aby był jedynie punktem wyjścia. Po pierwszym miesiącu śmiało zmieniaj kategorie, styl podziału pieniędzy i inne rzeczy tak, abyś czuł się w swoim budżecie bardzo wygodnie.
Sam osobiście nigdy nie byłem fanem arkuszy excelowskich, które ktoś mi podrzucał. Ja swój budżet spisuję w pliku wordowskim, bo tak mi wygodniej. Wiem jednak, że arkusze bardzo wiele osób lubi, uproszczony szablon planu możesz więc pobrać tutaj (lub znaleźć w zasobach). Ten jednak jest na tyle prosty, że ciężko bez uśmiechu powiedzieć, że to jest „szablon budżetu”. Jest jednak przydatny przy okazji rozmieszczania pieniędzy na poszczególne kategorie.
A teraz Konkret
Szablon powinien składać się z
- Tytułu, w którym najważniejszy jest miesiąc
- Przychodów
- Kosztów stałych
- Konsumpcji
- Innych kategorii (przede wszystkim oszczędności)
- Wniosków w związku z wydatkami
- Wniosków w związku z przychodami
Sprawa ma się prosto – zaczynasz od wypisania przychodów, następnie w kolejności są koszty stałe, potem konsumpcja, a następnie inne kategorie (przede wszystkim oszczędności). W każdej kategorii wypunktuj na co konkretnie (ale nie nazbyt konkretnie) potrzebne są Ci pieniądze. Kiedy masz już wypełnione wszystko – zastanów się nad korektą budżetu. Jeśli uważasz, że być może możesz mniej poświęcić na konsumpcję, a więcej na oszczędności – zrób to (automatycznie do takich obliczeń przydatny jest excel).
Polecam wszystkie niezrealizowane pozycje zaznaczyć na czerwono i zmieniać kolor na zielony w momencie, w którym zostaną zrealizowane – na przykład kiedy przelejesz pieniądze na konto oszczędnościowe, albo gdy opłacisz rachunek za komórkę.
Brawo! Kiedy ulokujesz już wszystkie pieniądze (“wydasz je na papierze”) – zakończ budżet spisaniem wniosków w perspektywie wydatków, oraz przychodów. Przykłady masz w szablonie do pobrania, ale chodzi o to, aby po prostu cały czas się kontrolować i rozwijać – “doradzać sobie” z perspektywy osoby z boku. W ten sposób będziesz wiedzieć, że w tym miesiącu dobrze byłoby przysiąść nad zdobyciem nowych kwalifikacji (przychody – ponieważ w perspektywie dadzą Ci więcej pieniędzy), lub powinieneś ograniczyć codzienną konsumpcję do 20 zł (wydatki). W ten sposób budżet stanie się czymś więcej, niż tylko zestawieniem finansowym – pozwoli Ci faktycznie zaplanować także twoje zachowania w przyszłości.
A co jeśli pojawią się jakiekolwiek inne przychody w trakcie miesiąca? Wtedy po prostu dopisz je do budżetu (możesz w jakiś sposób zaznaczyć, że są dodatkowymi), oraz rozdziel na podobnej zasadzie jak na początku.
Jak utrzymywać budżet domowy w ryzach?
To pytanie delikatnie wykracza poza samo pojęcie budżetu domowego – a więc planu. Warto jednak, a nawet powinno się kontrolować wydatki. Pozwoli to na bieżąco zdawać sobie sprawę z kondycji twoich finansów, oraz spowoduje, że przy kolejnym budżecie będziesz miał większą świadomość swoich faktycznych wydatków.
Tutaj sprawa jest banalnie prosta. Korzystając z arkusza, każdego dnia wpisuj swoje wydatki. Aby móc to osiągnąć, potrzebujesz pewnej dawki dyscypliny.
W tym celu polecam wyrobić sobie pewne nawyki
- Zawsze po zakupach zbieraj w jedno miejsce paragon (miej jedno miejsce, to dużo ułatwia – na przykład konkretna kieszeń w spodniach, lub przegroda w portfelu).
- Pod koniec dnia siądź do komputera, otwórz swój plik z wydatkami na dany miesiąc i przepisz wydatki z paragonów.
- Obok napisz w uwagach jedno – dwa zdania opisujące. Napisz, czy zrealizowałeś zadanie, które spisałeś sobie w budżecie, jeśli nie to dlaczego itp. Pozwoli to spojrzeć na wydatki z szerszej perspektywy.
Arkusz ten ma kilka kategorii. Ja proponuję następujące:
- Jedzenie
- Domowe (jak na przykład papier toaletowy, nowe żelazko itp.)
- Auto
- Inne
Czuj się jednak wolny w modyfikowaniu ich i dostosowywaniu do swoich własnych potrzeb ; – ) Uwierz mi na słowo – całość każdego dnia nie zajmuje więcej, niż 3 – 5 minut.
W tym miejscu, jeszcze przed podsumowaniem chciałbym Ci zaproponować jedną, strasznie fajną rzecz. Jeśli jesteś zainteresowany tym, żeby wziąć swoje finanse w garść – zerknij na ofertę kurs-booka „Jak się ogarnąć finansowo?” który przygotowałem. Tłumaczę wszystko od kompletnego 0 aż do zbudowania swojego systemu działania – stawiam na kompleksowe rozwiązania przedstawione niesamowicie lekkim i przejrzystym językiem;-). No i pamiętaj, że poza zainwestowaniem w siebie samego, możesz też wesprzeć IT-Blog Wolnego Człowieka. Utrzymuję go tylko z pracy własnych rąk;-). Z góry polecam i dziękuję! (oferta ukaże się po kliknięciu w obrazek poniżej)
Podsumowanie
Jeśli masz po tym artykule mały mętlik – nie przejmuj się, zaraz zbierzemy w całość to wszystko, a do konkretnych rzeczy możesz się cofnąć – co bardzo polecam;-)
- Spisz sobie, dlaczego chcesz robić budżet, oraz twój cel do końca roku.
- Na początku miesiąca na podstawie mojego szablonu przygotuj budżet domowy – podziel go na określone kategorie, spisz wnioski. Na samym początku postaraj się zrealizować możliwie go możliwie bardzo – opłać rachunki, odłóż na konto oszczędnościowe, zakup nowe akcje. Pozwoli Ci to trzymać na swoim rachunku tylko te pieniądze, które przeznaczysz do konsumpcji.
- Zrób plik excelowski z arkuszem wydatków. Zbieraj paragony i każdego dnia spisuj wydatki – zajmuje to naprawdę niedużo czasu, a pozwala zwiększyć świadomość.
Tyle! 3 punkty, które pozwolą Ci przejść na inny poziom świadomości w aspekcie twoich finansów. Pamiętaj – jeśli jesteś człowiekiem młodym, bez dużych zobowiązań życiowych, to idealny moment, aby nabrać właściwych nawyków i trzymać pieniądze w ryzach. Jeśli ty nie weźmiesz swoich pieniędzy w karby, możesz być pewny, że rozejdą się jak złośliwe gremliny pakując Cię stopniowo w coraz większe tarapaty. Wolny Człowiek – to człowiek świadomy, który potrafi kontrolować się samemu.
Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest IT-Blog Wolnego Człowieka
Piszę do Ciebie prosto z Łodzi
Jeśli podobał Ci się artykuł – przekaż go dalej. Zachęcam Cię również, abyś polubił mój Fanpage na Facebooku. Dzięki temu razem będziemy mogli poszerzać swoją wiedzę z dziedziny finansów osobistych;-) . Zostaw koniecznie maila, żebyśmy pozostali w kontakcie.
„Konsumpcja – czyli ile chcesz mieć na codzienne życie. I teraz uwaga – jeśli padła tu kwota w stylu “1200 zł”, lub coś podobnego, to znaczy że… albo jesteś chory i wydajesz dużo na lekarstwa, albo po prostu jesteś koszmarnie rozrzutnym człowiekiem. Zniż to do maksymalnie 900 zł. Zrób to! Zaufaj mi, wystarczy.”
W dużym mieście jak Warszawa lub Kraków konsumpcja jest znacząco droższa. Zwykły chleb w piekarni jest droższy. Pomijając już usługi czy rozrywki – chyba, że zakładasz brak takowych.
Z pewnością w Afryce są niższe;-)
Sądzę, że jeśli ktoś nie jest się w stanie wyrobić z konsumpcją do 900 zł (zakładając na ten moment, że żadna choroba ani nic w tym stylu, się nie pojawi), to czas na poważne przemyślenie sprawy i wcale nie jest tak, że 900 zł miesięcznie to mało – nawet na Warszawę. To jest 30 zł dziennie! No, ale nawet jeśli faktycznie to trochę zbyt mało, to właśnie po to jest konto buforowe;-) Aczkolwiek, oczywiście konsumpcja zależy od wielu czynników i trzeba ją dostosować samodzielnie, w czym może pomóc ostatni punkt artykułu.
Cześć Marek. Pytanie trochę powiązane z tematem – czy robiłeś jakiś research dotyczący kont oszczędnościowych i możesz jakieś polecić? Jeśli tak, co spowodowało że zdecydowałeś się właśnie na taki a nie inny bank?
Niestety, nie robiłem. Ja osobiście korzystam z mbanku, ale tutaj kokosów nie ma. Niemniej raczej obecnie nie ma kokosów nigdzie niestety jeśli chodzi o konta oszczędnościowe. Lepiej mieć konto jako narzędzie do zwiększania dyscypliny + lokatę od trochę wyższych procentów;-)
Wydaje mi się, że wciąż mały nacisk kładziemy na edukację finansową, wiąże się to też z tym, że nie przewidujemy zdarzeń, które mogą nastąpić w przyszłości, jak chociażby utrata pracy, wypadek klub inne zdarzenia losowe, i w zasadzie nawet nie chodzi o to, że nie zdajemy sobie sprawy, że może to mieć miejsce, tylko nie jesteśmy po prostu przyzwyczajeni do oszczędzania. Warto zapoznać się z różnymi metodami inwestycji pieniędzy, przy czym jak widać chociażby tutaj https://www.deutschebank.pl/klienci-indywidualni/lokaty.html metod inwestycji w same lokaty jest naprawdę bardzo dużo. Dlatego też wydaje mi się, że edukacja edukacją, ale należy w takich przypadkach, jeżeli już lokujemy środki pieniężne, warto porozmawiać z doradcą, który powie nam, która inwestycja jest najbardziej optymalna.
Dzień dobry,
Panie Marku, podpisuję się pod tym co Pan napisał.
Nieznajomość tego, na co wydajemy pieniądze, często jest przyczyną naszego zadłużenia. Gdybyśmy prowadzili budżet domowy wiedzielibyśmy na co w danym miesiącu możemy sobie pozwolić a na co nie.
Kilka lat temu olewałem sprawę ewidencji wydatków, prowadzenia budżetu itd.
Gdy zaczynałem oszczędzać pieniądze na dom, zorientowałem się, że coś jest nie tak. Zawsze pod koniec miesiąca zostawało mniej niż powinno. Powodem było to, że robiłem analizę budżetu pobieżnie, z pamięci. Nie brałem pod uwagę małych wydatków, o niektórych w ogóle zapomniałem. Zacząłem więc spisywać wydatki, najpierw w zeszycie, ręcznie. Potem przeniosłem się do excela, teraz używam program komputerowy. Pozwolę sobie przy okazji nadmienić jego nazwę: Finanse domowe 2 https://www.finansedomowe2.pl/
Po kilku miesiącach od początku spisywania wiedziałem już ile miej więcej wydaję na poszczególne kategorie, tj. ile na jedzenie, ile na ubiór, ile na opłaty (rachunki) i ile na moje zachcianki. Pozwoliło mi to na wprowadzenie maksymalnych kwot na poszczególne kategorie, które odpowiednio z biegiem czasu korygowałem, ale po dziś dzień staram się ich nie przekroczyć.
W efekcie udało mi się za zaoszczędzone pieniądze kupić dom, bez kredytu.
Zajęło to co prawda kilka lat, ale dzięki temu zaoszczędziłem kilkaset tysięcy z racji oprocentowania kredytu i wiele pokoju wewnętrznego. Warto oszczędzać
Dziękuję bardzo za ten komentarz! To bardzo ważne co Pan pisze. Generalnie jestem fanem zapisywania niemal wszystkiego – od wydatków, po idee, pomysły, wizje:-) Gdy zapisujemy, konkretyzuje się dużo rzeczy. I nie uznaję stwierdzenia typu „ja mam wszystko w swojej głowie” – to utopijne myślenie, które często doprowadza do katastrof.
Marku, fajny szablon – na pewno sprawdzi się u każdego. Ja jestem fanem arkuszy kalkulacyjnych, więc wykorzystałem Excela do zarządzania swoimi finansami, nie ukrywam że lubię pracować na liczbach, więc dzięki temu mam większą motywację, by na bieżąco aktualizować wydatki.
Dziękuję! Cóż, rozumiem to, bo arkusze kalkulacyjne potrafią pomóc niezwykle. Nawet szybkie przeliczanie czy wydatki i przychody różnego rodzaju się sumują. To może być naprawdę proste. Ja jakoś od zawsze lubię worda, bo na takim dokumencie wydaje mi się dużo czytelniejsze wszystko, ale chyba każdy powinien zbudować sobie miejsce dla siebie;-)
Jestem jak najbardziej za oszczędzaniem 🙂 Zgłębiłam ten temat i opublikowałam go na swoim blogu ! Zapraszam 🙂
http://czysty-zysk.com/jak-planowac-domowy-budzet/
Jak ktoś zacznie na 100% te metody stosować to zobaczy korzyści już po pierwszych miesiącach. A jak ktoś ma nieregularne dochody tak jak Diana to zapraszam tu: https://www.pieniadzjestkobieta.pl/2018/03/budzet-domowy-przy-nieregularnych-dochodach.html . Pozdrawiam i Powodzenia
Ja jestem zwolenniczką ręcznego wypisywania wszystkich wydatków i monitorowania budżetu w notesie – może stara szkoła, ale daje mi poczucie większej kontroli. Poza tym, jak muszę coś odręcznie wypisać, to bardziej zapada mi to w pamięci.
To też prawda! Jak kto woli, wszyzstko ma plusy i minusy;-) Finalnie jedyne co się liczy, to efekt
Tak jest, to coś co uwielbiam, bez bednych ceregieli i excela. Moja wypłata jest tak mała że jedna karta a4 mi wystarcza. ;p Rozpisuję i wieszam w widocznym miejscu i tak do next wypłaty.
Planowanie to podstawa… wszystkiego. Tak jak firmy planują projekty, zabezpieczają go (różnego typu gwarancje – chociażby gwarancja przetargowa w SIWZ), tak przeciętny Kowalski powinien zabezpieczać się i planować. Nie od razu, ale krok po kroku, taj jak opisano w wpisie.
Myślę, że przy konsumpcji nie ma co przywiązywać się do konkretnych kwot. Dla niektórych 1200 zł to dużo, dla niektórych niewiele.
Myślę że tutaj ważny jest cały kształt budżetu i procentowy podział. Grunt, żeby świadomie kształtować ten budżet i rozsądnie nim gospodarować, a nie przejadać całych przychodów. Z tyłu głowy trzeba mieć, że mogą przyjść gorsze czasy.
Sądzę, że konkretne kwoty są niezbędne. Choć mogą być problematyczne, możemy wykroczyć poza te kwoty, to warto je sobie precyzować. Nieprecyzyjny budżet, to nieskuteczny budżet
Ja przez kilka miesięcy prowadziłam budżet w excelu, ale ostatnio trafiłam przez przypadek na program do zarządzania budżetem Fin4Family https://fin4family.com/ Wydaje się całkiem sensowny.Trzeba na początku poświęcić trochę czasu na zapisanie wszystkich danych, ale potem ma się wszystko jak na dłoni. Ja już nie wrócę do excela…
Dzięki za link. Zainstalowałem. Rzeczywiście jak się z tym programem trochę oswoić to wpisywanie wydatkow idzie sprawnie. Jak dorobią apke mobilną (jest info na ich stronie, ze niebawem wypuszczają) będzie jeszcze wygodniejsze wpisywanie. Przynajmniej dla mnie.
Widać optymalne przygotowanie tematu
Dziękuję za tą stronę, dziękuję za tego bloga.
Bardzo mi miło!;-)