Dobrze wiesz, że jesteś w kropce, a ja mam nieprzyjemną świadomość, że to także moja wina.
Masz już podstawy finansowej świadomości (robisz prosty budżet domowy, oszczędzasz pieniądze i regularnie czytasz Blog Republikański), ale zdajesz sobie doskonale sprawę, że to koniec – jeśli się nie rozwiniesz, większych profitów nie będzie. Z drugiej strony jest strach – boisz się samego brzmienia słów takich jak inwestowanie, giełda, czy własna firma. Przyznam, że generalnie strach jest uzasadniony.
Mam dla Ciebie umowę – Ty dasz mi kilka minut (które i tak pewnie zostałyby zjedzone przez memy, czy facebooka), a ja postaram się pokazać Ci, czym dla mnie jest inwestowanie ok? Masz alternatywę – poznasz kawałek nowego świata (który w perspektywie może dać Ci realną wartość), albo wrócisz do scrollowania ekranu. No to ruszamy;-)
Inwestowanie to przecież ślęczenie przed wykresami
Jakiś czas temu rozmawiałem z człowiekiem, który jest dobrze sytuowany – pieniądze, które dostaje z pensji zdecydowanie wykraczają poza średnią krajową. Ponieważ to mój dobry znajomy, dodatkowo niemający rodziny, zasugerowałem mu, żeby zaczął się uczyć inwestowania.
„Wiesz co Maro, ja nie mam na to głowy. Wiem, że można tak dużo zarobić, ale trzeba cały czas siedzieć z nosem w wykresach, obserwować te ruchy giełdowe itd. Jak się jest nieuważnym, można łatwo stracić”.
Uświadomiłem sobie, że to nie jest jedynie jego opinia – założę się, że chociaż w jakiejś części to także Twoje spojrzenie na sprawę!
Zrób mały test – czy jak myślisz o inwestowaniu na giełdzie, to czy zaczynasz od kursów spółek i wykresów? Bo jeśli tak, to nie dziwię się, czemu inwestowanie jest dla Ciebie nudne;-)
Pozwól, że zmienimy kompletnie myślenie. W chrześcijaństwie nazywa się to nawróceniem (metanoia – zmiana myślenia). To taki proces, po którym zaczynasz patrzeć na tą samą rzecz z zupełnie innej strony. Odrzućmy wykresy, notowania i Panów w czerwonych szelkach – skupmy się na samej naturze inwestowania.
Inwestycja – przeznaczenie środków (na przykład finansowych) w celu powiększenia swoich zasobów.
To jedyna definicja, którą powinieneś mieć w głowie. Zawsze myśląc o inwestowaniu wracaj do jednego prostego pytania – „W co muszę włożyć pieniądze, żeby mieć ich potem więcej?”. Ewentualnie można do tego dodać drugie proste pytanie „Co muszę zrobić, żeby mieć więcej pieniędzy”. Szczere odpowiedzi (i przede wszystkim – próby odpowiedzi) na te pytania zaprowadzą Cię do miejsc, o jakich nie śniłeś, gwarantuję.
Tak więc mamy nasze pytanie. Przyjmijmy, że dla ułatwienia będziemy inwestowali na giełdzie. Czemu dla ułatwienia? To niezwykle proste – tłumaczę to tutaj, ale w skrócie – Giełda Papierów Wartościowych to takie miejsce (również wirtualne), które po prostu pozwala nam realizować nasze transakcje w bardzo łatwy technicznie sposób.
Aby na nasze podstawowe pytanie odpowiedzieć (i znaleźć coś, w co możemy część naszych oszczędności włożyć), musimy zastanowić się nad prostą rzeczą (a jakże;-)) – „jak znaleźć firmę, która po jakimś czasie będzie lepiej wyceniana, niż teraz?”. Prawdopodobnie warto znaleźć firmę, która w ciągu jakiegoś czasu (na przykład kilku lat) się rozwinie.
Niewiele myśląc, wymieńmy (bardzo na szybko, bardzo z głowy) kilka rzeczy, które mogą pomóc firmie się rozwinąć:
- kompetentni pracownicy (produkty, które są dobrze jakościowo, są chętniej kupowane, jakość natomiast zależy od załogi),
- dobra strategia rozwoju (firma, która wie dokładnie dokąd zmierza, ma większe szanse na powodzenie – podobnie jak człowiek),
- popyt na rynku (w sumie warto, żeby ktoś te produkty chciał kupować),
- brak zadłużenia (balast w postaci długu zawsze powoduje mniejsze możliwości, krępuje przedsiębiorstwo),
- silna pozycja na rynku (monopolista nie musi na każdym kroku walczyć o przetrwanie).
Jak widzisz są to raczej rzeczy dość banalne. Żeby wymienić je, nie trzeba być fachowcem, warto natomiast myśleć logicznie. Szczególnie jeśli znajdziesz firmę, która w jakiś sposób Cię interesuje – będziesz umiał dostrzec rzeczy, których inni nie dostrzegli (nawet profesjonalni inwestorzy).
Benjamin Graham – nasz legendarny sprzymierzeniec
Przeanalizowałeś już strategię rozwoju swojej obserwowanej spółki? Wiesz, jakich pracowników zatrudnia? Znasz spojrzenie na firmę członków zarządu? Wiesz jaką opinię ma firma na rynku? Jeśli te wszystkie rzeczy są Ci znane, to wykonałeś już sporo roboty inwestorskiej. I cały czas nie dotknęliśmy kursu akcji;-) Stało się tak dlatego, że spojrzeliśmy na inwestowanie od innej strony – bardzo naturalnej. Ludzie inwestowali od dawien dawna, nawet kiedy nie znali jeszcze czegoś takiego jak „kurs spółki”.
Podobne podejście do inwestowania miał pewien mądry człowiek – Benjamin Graham – który żył i inwestował w ubiegłym wieku. Jest legendarnym inwestorem, ponieważ nie tylko miał znakomite wyniki, ale także wypracował zasady tzw. „Inwestowania Wartościowego” (nazywanego też „Inwestowaniem w wartość”). Jest nim również dlatego, że bardzo chciał tę wiedzę przekazywać dalej (dość wspomnieć, że jednym z jego uczniów jest znany i lubiany w społeczności Bloga Republikańskiego Warren Buffett). Chciałbym, aby dzisiaj jego dzieło poszło krok dalej i zagościło również w Twoim umyśle.
To co głęboko urzekające, to że Graham (a później i jego uczniowie) zawsze niezwykle cenił sobie prostotę – uważał, że pewne wypracowane, przetestowane, logiczne i proste zasady wdrażane z konsekwencją mogą nie tylko przynieść sukces, ale i uchronić od katastrofy – również wtedy, gdy wszystko dookoła zamienia się w zgliszcza.
Inwestowanie Wartościowe – o co tu chodzi?
Zasadniczo podstawowe założenia Inwestowania Wartościowego są proste. Nie zagłębiając się teraz w szczegóły „jak to zrobić”, można powiedzieć (upraszczając) o co w tym chodzi w jednym zdaniu.
Inwestowanie Wartościowe polega na tym, że musisz znaleźć spółkę, której prawdziwa wartość jest powyżej aktualnego kursu na Giełdzie, sprawdzić czy dana spółka ma solidną budowę oraz oczywiście zainwestować w nią swoje pieniądze.
Pozwól, że w punktach wytłumaczę kilka rzeczy, które wiążą się z Grahamowskim podejściem do inwestowania. Potraktujmy to jako podstawową bazę wiedzy, którą w wolnej chwili poszerzysz sam. Jeśli tylko masz ochotę napisz do mnie – czy to z konkretnym pytaniem, czy po prostu porozmawiać w kwestii inwestowania wartościowego. Nie bój się, ja naprawdę gryzę tylko jedzenie;-) Tak więc wymienię tu kilka rzeczy, które zbudują podstawowy obraz Inwestowania Wartościowego. Będę się posługiwał stwierdzeniem Inteligentny Inwestor, które również wykreował Benjamin Graham. Ba! On nawet nadał taki tytuł swojej kultowej książce, którą serdecznie polecam. Przyjmijmy dla uproszczenia, że Ty i Ja staramy się być inteligentnymi inwestorami, którzy dążą do doskonałości w drodze zwanej Inwestowaniem Wartościowym ; – ).
Rynkiem kierują emocje, Inteligentnym Inwestorem – nie
W jednym z odcinków #NaukaPrzyKawie pokazywałem, że Giełda cierpi na psychozę maniakalno-depresyjną. Ludzie, którzy na niej handlują akcjami w większości dalecy są od racjonalnego, naturalnego spojrzenia na firmy. W zamian za to analitycy manipulują opinią publiczną a spekulanci są w stanie wywindować wartość spółki w ciągu kilku godzin o 30%. W rzeczywistości oczywiście nie ma możliwości, żeby spółka nagle zyskała taką wartość. To wszystko sprawia, że kurs spółki wygląda nieraz jakby był totalnie oderwany od rzeczywistości, zaś racjonalny inwestor zastanawia się w jakim świecie żyje. To absurd w którym nie powinniśmy brać udziału – powinniśmy jednak chcieć go wykorzystać do swoich celów.
Jak? Po pierwsze – pamiętaj, żeby zawsze bazować na swojej własnej opinii. To, czy chcesz kupić spółkę powinno wynikać z twojej analizy, a nie z tego co powiedział ten czy inny analityk. Oczywiście to nie znaczy, że nie należy słuchać innych – niech jednak głos analityków będzie jednym z elementów analizy, a nie głosem wyroczni. Po prostu pamiętaj – tak jak i w życiu – to ty bierzesz odpowiedzialność za to co robisz. Po drugie – schowaj emocje. Jeśli na przykład widzisz, że spółka wygląda atrakcyjnie, bo jej kurs się waha, więc „kupisz na chwilę trochę akcji w dołku, żeby za kilka dni je sprzedać – przecież to łatwe pieniądze”, to wyłącz komputer i idź lepiej pobiegać. Nie uprawiaj hazardu, niech każda twoja decyzja będzie do racjonalnego uzasadnienia.
Po trzecie wreszcie – jeśli po twojej analizie ocenisz spółkę jako atrakcyjną, możesz chwilę poczekać i zgromadzić więcej środków. Kupisz akcje w momencie, w którym spekulanci będą mieli gorszy dzień a kurs „twojej” spółki zanurkuje. Jeśli jest naprawdę solidna, to takie załamanie kursu jest Ci na rękę – kupujesz akcje dobrej firmy po niskiej cenie. Jak na wyprzedaży w sklepie;-)
Ustalanie prawdziwej wartości spółki jest kluczowe
Co to w ogóle jest „prawdziwa wartość spółki” i dlaczego ma się różnić od aktualnej wyceny przez rynek? To absolutnie najważniejsza część Inwestowania Wartościowego. Jak przedstawiłem punkt wyżej, rynek nie kieruje się zawsze chłodną kalkulacją i racjonalnym spojrzeniem – bardzo często występują irracjonalne wahnięcia (zarówno w górę, jak i w dół).
Fundamentem jest więc wycenienie samemu spółki – określenie wartości, jaką w naszych oczach posiada dana firma. Można to robić za pomocą różnych narzędzi, jednak warto pamiętać, że różne wyceny mogą się różnić (i nie ma w tym nic złego). Najważniejsze dla Ciebie jest to, aby twoja wycena była możliwie rzetelna. Kiedy zrobisz wycenę i okaże się, że rynek wycenia spółkę niżej, to jest to prawdopodobnie świetna okazja do kupna. Dokładnie tak samo jak z wyprzedażami – wiesz, że normalna cena (i wartość) koszuli to 50 zł, ale jest przecenia i możesz kupić za 20 zł. Spójrz na poniższy przykład.
Przykład
Powiedzmy, że omawiamy spółkę Fredopol i posiada ona 100 000 akcji. Aktualny kurs Fredopolu (czyli cena za jedną akcję) wynosi 50 zł. Z prostej kalkulacji można wyliczyć, że Fredopol jest wyceniany przez rynek na 5 000 000 zł (50 zł * 100 000 akcji).
Jednak Ty w swojej przenikliwości siedząc wieczorami zwróciłeś uwagę na kilka ważnych rzeczy. Policzyłeś to i owo, do tego dodałeś czynniki, które są Ci znane ze względu na to, że jesteś fanem Fredopolu i doszedłeś do wniosku, że tak naprawdę Fredopol jest wart nie 5 mln zł, ale 7 mln zł! To powoduje, że każdą akcję możesz kupić 20 zł taniej, niż uważasz że jest warta w rzeczywistości (7 000 000 zł / 100 000 akcji = 70 zł za akcję). Bez wahania kupujesz i czekasz, aż reszta inwestorów dojdzie do tego samego wniosku.
Inwestujemy długoterminowo, nie spekulujemy
No właśnie – czekasz. To kolejna kwestia, która jest absolutnie niezbędna. Inteligentny Inwestor nie spekuluje, ale inwestuje. To o wiele bardziej fascynujące, ponieważ polegamy na bardzo konkretnych podstawach. Tu nie może być mowy o „ślepym trafie” – co powoduje, że z jednej strony musimy więcej od siebie wymagać i rzetelnie do inwestycji przygotować (ale przecież tym się chcemy charakteryzować prawda? Nie chodzimy na łatwiznę;-)), z drugiej natomiast jesteśmy dużo spokojniejsi potem – gdy wszystko wokół się wali, my pijemy smaczną kawę przygotowując kolejne analizy, lub czytając #NaukaPrzyKawie.
Warren Buffett ma bardzo inspirujące spojrzenie – podkreśla w wielu miejscach, że domyślna data sprzedaży jego udziałów danej firmy to wieczność. Oczywiście nie ma nic złego w zarobieniu pieniędzy ze sprzedaży – chodzi jedynie o to, aby wybierać firmę, która ma perspektywę rozwoju przed sobą – a firma nie rozwija się w ciągu miesiąca, tylko przez całe lata. Tak więc znajdź spółkę, która w twojej ocenie już teraz jest przez rynek niedoceniona, a która według Ciebie za 5 czy 10 lat będzie odnosiła wielkie sukcesy.
Pamiętaj! W dłuższej perspektywie kurs dużo wierniej odpowiada prawdziwej kondycji firmy, niż jest to w przypadku krótkich okresów.
Wykorzystujemy wskaźniki!
No, wreszcie konkret, samo gęste;-) Ponieważ napisałem o tym cały artykuł (dla początkujących – możesz go przeczytać tutaj), nie będę się rozpisywał. Wskaźniki jednak to wspaniałe narzędzie, które pokaże Ci, jak wygląda realnie spółka w aspekcie jej wyceny rynkowej. W większości są bardzo proste do obliczenia (a nawet często można je znaleźć w Internecie), a pozwalają ładnie ująć spółkę całościowo.
Wskaźniki pozwolą Ci wycenić spółkę, albo przynajmniej zbudować „bazę” do wyceny (Wartość Księgowa) oraz zdecydować, czy spółka nie jest przez Giełdę zbyt wysoko oceniona.
Przy okazji wskaźników proszę o jedną rzecz – myśl. Bardzo łatwo jest obliczyć wskaźnik, zerknąć jaka jest „dobra” jego wartość (możesz to znaleźć między innymi we wspomnianym artykule), a na końcu odrzucić lub przyjąć spółkę. Rzeczywistość jest jednak nieco bardziej skomplikowana i warto po prostu pomyśleć, czy może ten przypadek nie jest specyficzny. Jednak jest to dopiero kolejny etap – na sam początek skup się po prostu na poznaniu podstaw wskaźników giełdowych;-) Oczywiście jeśli będziesz miał z nimi jakiś problem – służę pomocą, pisz śmiało.
Nie inwestujemy tylko, aby zarobić na sprzedaży akcji
Warren Buffett kupuje akcje z myślą, że „następnego dnia mogliby zamknąć Giełdę na 5 lat”. Na czym więc zarabia, skoro nie na sprzedaży akcji? Magiczne słowo-klucz to dywidenda.
Dywidenda to kwota pieniędzy wypłacana raz w roku akcjonariuszom. Spółka może, ale oczywiście nie musi podzielić się z właścicielami (akcjonariuszami) częścią zysków z poprzedniego roku. Zasadniczo jednak warto szukać spółek dywidendowych (czyli takich, które mają jakąś historię wypłacania dywidendy) – badania pokazują, że takie spółki osiągają często stabilny wzrost, poza tym najzwyczajniej w świecie zarabiamy normalne pieniądze. Taki przychód nazywa się przychodem pasywnym (nie musimy nic robić, a pieniądze do nas płyną).
Oczywiście na początku dywidendy będą bardzo niskie – jeśli w ogóle. Jednak z czasem, po latach inwestowania, możemy zbudować taki portfel giełdowy, że pieniądze z dywidendy będą pełniły rolę skromnej pensji, a w skrajnych przypadkach nawet pozwolą nam na zupełne oderwanie się od pracy. Taki stan nazywany jest stanem wolności finansowej (nie musisz pracować, a pieniądze i tak do Ciebie płyną). To odległa przyszłość, o której jednak warto pamiętać jako o motywatorze i potencjalnym celu.
Od czego zacząć?
Doskonale zdaję sobie sprawę, że w tym artykule skondensowana jest dość spora dawka wiedzy. Nie przerażaj się, jeśli czegoś do końca nie rozumiesz. Powtórz konkretne fragmenty, a jeśli dalej nie rozumiesz – napisz do mnie. Aby jednak mieć dobry punkt wyjścia, streśćmy w punktach to, co chciałbym, abyś przyjął.
- Nie bój się myśleć o inwestowaniu – to nie jest coś zarezerwowanego tylko dla „druidów”. Do odważnych świat należy. Odważnych, nie głupich. Jeśli podejdziesz do inwestowania z odpowiednią wiedzą i spojrzeniem, masz wszelkie powody, aby odnieść sukces. To odpowiednie spojrzenie/metoda/podejście to Inwestowanie Wartościowe.
- Znajdź spółkę, której rzeczywista wartość jest wyższa, niż wycena na Giełdzie – Kiedy znajdziesz taką spółkę, z góry będziesz na wygranej pozycji. W tym celu zrób swoją wycenę, korzystając ze wskazówek Benjamina Grahama.
- Znajdź spółkę, która ma solidne fundamenty i daje perspektywę wzrostu – Jeśli dobrze przeprowadzisz analizę i spiszesz wnioski w jednym miejscu, będziesz mógł po zakupie akcji spokojnie zostawić spółkę na kilka lat – wtedy zainwestowane pieniądze zaczną same pracować i się pomnażać. Nie oznacza to, ze nie warto się interesować spółką, której jesteś właścicielem – jesteś jednak w komfortowej pozycji człowieka, który może się śmiać z powodu chwilowych wahnięć kursu.
- Inwestuj długoterminowo – w krótkim terminie spółka realnie nie może się bardzo rozwinąć. Możesz co najwyżej zyskać pieniądze na nagłych wahnięciach kursu. Inteligentny Inwestor inwestuje na serio – w firmę, a nie w wykres. Ma to ten podstawowy plus, że w przypadku gwałtownych skoków lub spadków możesz wzruszyć ramionami – o ile oczywiście nie jest to coś, co zagraża fundamentom twojej firmy.
- Wykorzystaj wskaźniki – to bardzo pomocne narzędzia. Korzystanie z nich to matematyka na poziomie podstawówki, pozwalają jednak opisać liczbami spółkę w bardzo pożyteczny sposób. To od nich warto zacząć wycenę spółki. Podstaw posługiwania się wskaźnikami możesz nauczyć się tutaj😉
- Wybieraj spółki dywidendowe – dywidenda to część zysku, którą firma dzieli się z akcjonariuszami (czyli z Tobą;-)). Wybierając spółki, które chętnie to robią Zyskujesz dodatkowe pieniądze co roku. Możesz je ponownie zainwestować, lub po prostu urozmaicić sobie nimi życie prywatne;-)
To w sumie tyle. 6 punktów, które polecam przemyśleć. Jeśli będziesz miał/miała jakieś problemy, to śmiało pisz do mnie. Zapraszam do polubienia profilu na Facebooku, na którym poznasz innych Wolnych Ludzi – razem każdego dnia staramy się zmieniać kawałek siebie, przez pozytywne działanie poprawiamy los swój i swoich bliskich. Bo lepiej każdego dnia postawić jedną cegiełkę, niż bezproduktywnie tracić czas. Na dole możesz też zostawić maila, dzięki któremu jako pierwszy będziesz się dowiadywał o ważnych rzeczach na Blogu Republikańskim.
Jeśli jesteś zainteresowany tą tematyką, z pewnością będziesz także zainteresowany Kubkami z myślą Warrena Buffetta. Możesz je dostać w Sklepie, wspierając tym samym moją pracę;-).
Powodzenia!
Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest Blog Republikański
Piszę do Ciebie Prosto z Łodzi
Bardzo fajnie opisane pozdro
Dziękuję bardzo!
Chyba jestem nudziarzem, bo wolę się nudzić niż stracić swoje pieniądze. Swoją drogą, preferuję bezpieczniejsze formy inwestycji – przez lata trzymałem pieniądze na lokacie, dopiero niedawno postanowiłem poszukać innych alternatyw, które mogą dać mi większe zyski (oprocentowanie na lokatach to żart – chyba że znasz jakąś, którą mógłbyś polecić?)
Hej! Dzięki za komentarz;-)
Inwestowanie różni od spekulacji między innymi to, że w inwestowaniu masz mniejsze ryzyko (według Benjamina Grahama). Warto ruszyć tyłek, żeby spróbować inwestycji. Nie tylko dlatego, że pozwala to pomnożyć nasz majątek, ale również dlatego, że jest to po prostu rozwijające;-)
Czasem patrzymy na inwestycje i boimy się stracić pieniądze. Sądzę, że warto wtedy zrobić dwie rzeczy, żeby pieniądze z miejsca przestały być stracone:
1) Przeanalizuj to co się stało
2) Wyciągnij wnioski (ale konkretne! Na papierze), czyli opracuj plan co zrobić, żeby to się nie powtórzyło.
Dzięki temu pieniądze, które zostały stracone, możesz potraktować jak zapłatę za najlepszy na świecie kurs inwestowania (Gdybyś poszedł na kurs/wykłady, też byś coś zapłacił. Tu masz kurs w praktyce). Następnym razem nie popełnisz już tych błędów;-)
Jeśli chodzi o lokaty, to straszna bida jest. Jak dla mnie to w ogóle się nie opłaca, chyba że ktoś z góry odrzuca inwestowanie, wtedy można wrzucić na lokatę i jest to po prostu lepsze niż byłoby gdyby wrzuciło się w skarpetkę, zawsze coś.