Rozmowa z Arkadio należy do szerszej serii „Poznaj Kogoś Wartościowego”. Jej objaśnienie oraz detale można znaleźć tutaj.
Arkadio (Arkadiusz Zbozień) – raper, współzałożyciel projektu Rób To co Kochasz. W młodości zbuntowany nastolatek, nawrócony dzięki bliskiej relacji z bratem. Po uszy zakochany w Bogu, rapie i bliźnich. Swoim hip-hopowym przekazem motywuje do działania i determinacji. Uczy jak osiągać sukces nie zaniedbując rodziny. Jego profil na fb można znaleźć tutaj.
Na samym początku – dziękuję w imieniu moim i czytelników Bloga Republikańskiego, że zgodziłeś się na ten wywiad.
Chciałbym na pierwszym miejscu poruszyć kwestię pracy. Jesteś Mężem, Tatą, ale również bardzo aktywnym raperem, do tego prowadzisz „Rób To Co Kochasz”. Nasi czytelnicy to ludzie aktywni, spragnieni czegoś więcej – doskonale wiem, że wielu z nas męczą dwa pytania, z którymi pewnie i Ty się zmagasz – po pierwsze „jak znajdujesz na to czas” ?
Witaj! To fakt, że bycie ojcem powinno zabierać potężną ilość czasu. Od zawsze chciałem być zaangażowanym w rodzinę człowiekiem, który łączy to ze swoją pasją. Nie jest to łatwe, ale jest możliwe. Mam ogromne szczęście, bo moja pasja na pewnym etapie stała się już moją pracą. Nie czekałem jednak z założeniem rodziny na to, aż wszystko będzie poukładane w 100% – zresztą do dzisiaj nie jest. Jednak fakt jest taki, że utrzymuje się z tego, co kocham robić. Więc teraz stoi przede mną pytanie – jak spożytkować najlepiej czas, który poświęcam na pracę – tak, aby po powrocie do domu mieć siłę na poszerzanie rodzinnej miłości. Nie ma tutaj jednak praktycznej odpowiedzi dla wszystkich. Obecnie jestem na takim etapie, że pracuje także moja żona. Godzimy te obowiązki, żeby być też jak najwięcej z dziećmi. Każde z nas pracuje po 3-4 godziny i zmieniamy się – to taki etap… Jak dzieci pójdą do przedszkola – będzie łatwiej. Nie chciałbym jednak ich wysyłać do przedszkola na cały dzień, ale na jakąś część – powiedzmy 4/5 godzin… Widzisz – poruszyłem już tutaj kilka wątków, które trzeba ze sobą pogodzić. Nigdy nie będzie idealnie, ale najważniejsze jest to, że chcemy to zrobić. Ostatnio zacząłem też uczyć się gry na saksofonie. Pojawiła się pasja, która nie jest moją pracą – choć może się z nią w przyszłości wiązać. I tutaj już dużo ciężej jest znaleźć czas, ale również jest to możliwe… Choć czasem ilość spraw przygniata i nie wiem jak się nazywam, to właśnie jeden moment (powiedzmy godzina nauki saksofonu) potrafi naładować na kolejny tydzień. Dlatego polecam szukać nieustannie czegoś nowego w zakresie swojej pasji… Wtedy nawet, gdy pracujemy tam, gdzie nie chcemy – możemy wykonywać malutkie kroki, które nas naładują – a być może przyczynią się do jakiejś zmiany.
I druga część poprzedniego pytania – „skąd w Tobie tyle energii”?
Widzisz – ktoś powiedział mi kiedyś, że życie tak czy siak będzie trudne. Każdy z nas będzie musiał dźwigać ciężar życia na barkach i będziemy się trudzić. Wybór jest taki, że albo trudzisz się z sensem, albo bez sensu. Jeśli czujesz, że Twój trud ma sens – to przychodzi energia, aby iść do przodu. Potężną siłę daje mi wiara. Jestem też człowiekiem naturalnie motywującym się do działania. Rzadko mam tak, że mi się nie chce… A jeśli mi się nie chce przez kilka dni – to zaraz szukam przyczyny – dlaczego tak jest. I coś zmieniam – i znów zaczyna mi się chcieć. Ludzie często powtarzają, że życie to rozwój – i faktycznie tak jest… Jak człowiek, facet osiądzie na kanapie, to zgnije i stanie się bezużyteczny. Życzę więc wszystkim mądrego rozwoju! Rozwoju, który będzie środkiem pomiędzy pracą, pasją i rodziną.
W jednym ze swoich kawałków rapujesz „Jeśli tylko wiesz co chcesz robić a nie mieć, będzie Ci się dobrze żyło”. Czym jest dla Ciebie wartość Pracy? Obecnie żyjemy w społeczeństwie, które rzadko wyznaje etos Pracy – traktujemy to jako przykry obowiązek. Jak jest u Ciebie? Czy Praca sama w sobie jest wartością? I jak to było od początku?
Widzisz – uważam, że to „co chcesz robić” jest fundamentem, który później daje światło na całe życie. Oczywiście, to „co” nie jest jedną rzeczą, ale jest pewnymi wartościami i ogólną koncepcją, którą później można przekładać na wiele działań. Bez tego fundamentu ciężko jest poczuć wartość tego, co robimy i prędzej, czy później będzie to frustracją. John Eldridge pisze, że „dla większości z nas życie jest jak film, na który przyszliśmy o 45 minut za późno”. Budzimy się w momencie, kiedy już po prostu trzeba zarabiać – bo nie ma innego wyjścia. Wtedy oczywiście punkt startu jest zupełnie inny – i nie dziwi mnie to, że później padają hasła – „Rób to, co kochasz, a prawdopodobnie będziesz klepał biedę”.
Czy żyjemy w społeczeństwie, w którym rzadko wyznaje się etos pracy? Możliwe… Nie stykam się z tym na co dzień. Ludzie z którymi współpracuje wyznają konkretne zasady. I pomimo tego, że każdy jest inny i miewa różne momenty w życiu – to wiemy, że ważne jest wspólne dobro. Wiem – to niecodzienne, ale nie wiem jak jest gdzie indziej. Jeśli praca kojarzy się tylko z przykrym obowiązkiem, to umówmy się, że jest to patologia. Wiem, że możemy argumentować – przecież większość z ludzi tak żyje. Jednak nie zawsze tam, gdzie był tłum – leżała prawda… A raczej nigdy tak nie było. Przykre jest to, że często sami robimy sobie krzywdę, a później mamy pretensje do innych… Ja również mam momenty, w których zastanawiam się – co będzie za dwa miesiące – przyszłość nie jest tak jasna i kolorowa. Doświadczenie jednak pokazuje mi, że jeśli skupię się na tym „co chcę zrobić” (nie dla siebie i swojego egoizmu, ale wykorzystując swoje silne strony i wspierając również innych) – to w odpowiednim momencie przychodzą owoce. I to jest potężną wartością…
Powiedziałeś wcześniej, że potężną siłę daje Ci wiara – co to znaczy, tak w konkrecie. Oddzielasz sacrum i profanum? Jak to jest z tym Bogiem w życiu rapera?
Św. Ignacy mówił – módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie. Nie skupiam się na oddzielaniu sacrum i profanum. Tutaj trzeba by dyskutować nad pojęciami – może jaśniej: Staram się żyć tak, żeby całe moje życie było modlitwą. Co niekoniecznie oznacza godziny klęczenia z różańcem. Cały czas staram się doszukiwać woli Boga względem mnie – wierząc, że to najlepsza droga z możliwych.
Bracie – moja wiara byłaby do niczego, jeśli zaniedbywałbym relacje z najbliższymi. Mówi się, że najpierw Bóg, później rodzina, ale to w drugim człowieku, w rodzinie, trzeba dbać o tę relację z Bogiem. Kochać, współczuć, rozmawiać, poświęcać czas… Wtedy w drugim człowieku możemy spotkać Boga.
Wolność daje poddanie się Bożej woli. Wiem jak to brzmi – ale człowiek może czuć skrawki wolności, gdy faktycznie stara się iść za głosem serca. Jako głos serca rozumiem nieustanne rozeznawanie ze Stwórcą – w którym kierunku iść – nie chodzi mi tutaj o pobudki emocjonalne czy egoistyczne decyzje.
Widzisz – jestem z natury dosyć zmotywowany do działania. Moje gorsze dni, to raczej jeden dzień, czy pół dnia w miesiącu. Motywuje mnie świadomość tego, do czego zmierzam. Wiele narzędzi było dla mnie pomocnych na tej drodze. Myślę, że nie ma narzędzia odpowiedniego dla wszystkich w każdym czasie. Narzędzie są fajne na jakimś etapie. Np na początku przygody najbardziej służyła mi książka Stephena Coveya pt: 7 nawyków skutecznego działania – według niej układałem rzeczywistość, obierając odpowiedni paradygmat itp. Gdy mój brat założył wydawnictwo RTCK, to naturalnie było tam wiele treści, któe mnie inspirowały i motywowały, więc nie musiałem sięgać po nic z zewnątrz. Obecnie mierzę się z lekturą „Wieloryb nie może latać” Maxa Lucado. Jednak na co dzień największą motywacją jest dla mnie to, żeby nie żyć przeciętnie, żeby nie dać się wciągnąć w schemat bylejakości. To nie znaczy, że mam być kimś w oczach świata, ale w oczach Boga. Zresztą w Jego oczach jestem kimś, nie robiąc nic hehehe – ale wiemy, że nie o to chodzi.Gdyby jeszcze sprecyzować moje działanie, to jestem człowiekiem projektów. Mam dany projekt w danym czasie, który zabiera mi 80% energii związanej z pracą. Np teraz piszę książkę. Trwa to jakieś dwa tygodnie. Pomiędzy wpadają jakieś zajęcia, ale jest ich zdecydowana mniejszość. Tak samo, gdy robię jakąś płytę. Później są wyjazdy, spotkania, rekolekcje i inne rzeczy. Lubie, gdy coś jest priorytetem i oczywiście muszą być wtedy z boku małe rzeczy do wykonania, bo nie da się robić tylko jednej, ale jednak jest w znacznej przewadze nad innymi.
Dzięki wielkie raz jeszcze! W imieniu swoim, ale przede wszystkim czytelników Bloga Republikańskiego. Oczywiście zachęcam do dołączenia do naszego grona osób świadomych i aktywnych. Powodzenia w tym co robisz!
Dzięki za rozmowę Marku i powodzenia w działaniu!
Ten wywiad należy do większej serii „Poznaj Kogoś Wartościowego” (zapowiedź tutaj). Cały wrzesień poznajemy poglądy osób („Bohaterów PKW”), które w życiu przeszły niejedno, osiągnęły sukces i mogą nam przekazać konkretną mądrość życiową. Nie boimy się konfrontować z naprawdę trudnymi problemami – szczególnie jeśli to robimy ramię w ramię z naszymi Bohaterami. Każdy tydzień należy do kogo innego (zapraszam na Fb Fanpage), zaś informacja jest utrzymywana w tajemnicy aż do przedednia wywiadu (rozmowa publikowana jest w każdą środę w samo południe).
Sprawa ma się inaczej, jeśli jesteś członkiem (lub członkinią) newslettera. Wtedy o tym od kogo pobierać będziemy nauki dowiesz się już w poniedziałek rano! Do newslettera zapisać możesz się poniżej.
Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest Blog Republikański
Piszę do Ciebie Prosto z Łodzi
