7 września 2011 roku ówczesny premier Donald Tusk zapowiedział tymczasową podwyżkę podatku VAT do 23%. Miesiąc temu minęła 6 rocznica tymczasowej podwyżki podatków na 3 lata. Co warto dodać – dzieje się tak współcześnie w całości dzięki obecnym rządzącym.
W tamtym czasie Donald Tusk tak uzasadniał swoją decyzję:
Jesteśmy gotowi do decyzji, w tym do korekty, do podwyższenia o 1 punkt procentowy VAT, ponieważ uznaliśmy, że ta metoda jest stosunkowo najmniej dotkliwa dla obywateli, a uzupełnia dochody państwa w taki sposób, który uchroni Polskę przed niebezpiecznym poziomem zadłużenia
Oczywiście z punktu PRowego zagranie to było dobre, wzbudzało bowiem wśród wyborców poczucie odpowiedzialności za państwo – Donald Tusk jest premierem, który nie boi się trudnych decyzji, my zaś – jako wyborcy partii rządzącej – jesteśmy w stanie zrozumieć chwilowe trudności dla dobra wyższego.
Abstrahując od oceny zdarzenia w kontekście utrzymywania przez wielu, że Premier Donald Tusk był premierem liberalnym, potraktujmy to zdarzenie jako punkt wyjścia do poznania nowego mechanizmu ekonomiczno-gospodarczego.
Zadajmy sobie zatem podstawowe pytanie: Czy podwyżka podatków na pewno oznacza wzrost dochodów budżetowych? I na tym pytanie zbudujmy dzisiejszą lekcję ekonomii.
Lekcja Arthura Laffera – historia i podstawy krzywej
Jest rok 1974, Stany Zjednoczone przeżywają burzliwy koniec prezydentury Richarda Nixona. Washington DC, restauracja Two Continents. Arthur Laffer, ekonomista oraz późniejsza prawa ręka legendarnego republikańskiego prezydenta Ronalda Reagana, rozmawia z ówczesnym zastępcą szefa sztabu Białego Domu Dickiem Cheneyem. Rozmowa w pewnym momencie schodzi na tematy podatkowe i – jak to zwykle bywa – dylematu o to gdzie jest złoty środek między podniesieniem podatków w celu ratowania budżetu i zdrowiem gospodarki amerykańskiej.
Arthur Laffer, który amerykańskim zwyczajem woli prostotę niż skomplikowane procedury, bierze do ręki serwetkę, która akurat leżała niezabrudzona jeszcze koło talerza i kreśli na niej niezwykle banalny wykres.
Wyjaśnienie jest proste:
- [Budowa wykresu] pionowa oś (T) to przychody do budżetu z tytuły podatków,
- [Budowa wykresu] pozioma oś (t) to stawka podatkowa, jaka nałożona jest na ludzi,
- [Budowa wykresu] punkt na samej górze (E) to maksymalne wpływy podatkowe do budżetu
- [Jak to działa] Na samym początku – kiedy podatków nie ma (są równe 0), nie może być też wpływu o budżetu. Jest to dość zrozumiałe – gdy nic nie zabieramy, nic nie mamy
- [Jak to działa] Na samym końcu – gdy podatki są maksymalne (są równe 100%), również nie ma wpływu do budżetu, lub jest on marginalny, gdyż zabierając ludziom wszystko państwo niweluje ich motywację do działania. Przestają więc pracować, lub przechodzą do szarej strefy.
- [Clou problemu] Najważniejszym i najtrudniejszym problemem jest znalezienie sławnego punktu „E”. Punkt ten to zachowanie równowagi pomiędzy obciążeniami podatkowymi (a więc obciążeniem zwykłego obywatela oraz obciążeniem gospodarki), a wpływami do budżetu (a więc – jak mówił w 2011 r. Donald Tusk – „uchronienie przed niebezpiecznym poziomem zadłużenia”). Znalezienie go możliwe jest raczej tylko na zasadzie metody prób i błędów, a z pewnością nie istnieje „wzór”, według którego wyliczyć taki punkt można.
- [UWAGA!] Wykres nie jest stricte matematyczny, a raczej poglądowy – ma pomóc w zrozumieniu mechanizmu, który nazwać można „Prawem Laffera”. Nie należy przyjmować w związku z tym na przykład, że idealnym obciążeniem podatkowym jest 50% (połowa osi poziomej t).
I to wszystko. Tak naprawdę samo wyjaśnienie prawa można zakończyć tutaj – gdyby ktoś chciał poznać czym jest Prawo Laffera oraz Krzywa Laffera, to wystarczy spojrzeć na wykres i zapoznać się z trzema punktami – „jak to działa” oraz „clou problemu”. Wszystko co będzie niżej, będzie doprecyzowaniem koncepcji oraz analizą rynków pod tym kątem. Prawda, że proste?
Tak więc, można powiedzieć, że Prawo Laffera staje w opozycji do dwóch mitów:
- Socjalistyczno-interwencjonistyczny – który głosi, że wyższe podatki to zawsze wyższe wpływy.
- Skrajnie wolnorynkowy – który uważa, że obniżka podatków zawsze wiąże się z większymi wpływami do budżetu. Co paradoksalne (ale i ciekawe) – zauważyłem, że w wielu dyskusjach niektórzy dyskutanci za pewnik przyjmują zwiększenie wpływów po obniżeniu podatków… powołując się właśnie na krzywą Laffera! Drogi czytelniku – nie czyń z tej zacnej teorii cepa ideologicznego.
Z analizy krzywej wychodzi jedna rzecz, na którą warto tutaj zwrócić uwagę – istnieją przynajmniej dwie takie stawki podatkowe, przy których wpływy z podatków są identyczne (gdy obciążenie jest odpowiednio mniejsze niż punkt E oraz odpowiednio większe). Warto jednak pamiętać, że nie oznacza to takiej samej zyskowności, ponieważ różne mogą być koszty ściągalności podatków. Jeśli więc zebranie z podatków 100 zł kosztuje nas 40 zł, to zarabiamy zdecydowanie więcej, niż jeśli zebranie 100 zł kosztuje nas na przykład 60 zł. Może się tak stać m.in. wtedy, gdy w społeczeństwie panuje powszechna wysoka niechęć do płacenia podatków – efektem często jest zatrudnianie większej liczby urzędników do ściągalności danin, bardziej skomplikowane prawo, które w efekcie może być bardziej czasochłonne dla strony administracyjnej itd.
Czy to na pewno działa?
Teoria teorią, ale pozostaje pytanie, czy to faktycznie działa. Ekonomia jako nauka próbuje ubrać niezwykle skomplikowaną rzeczywistość w różnego rodzaju prawa. Kiedy im się przyjrzymy, może okazać się, że często te najbardzej szczegółowe, precyzyjne i skomplikowane (szczególnie matematyczne), okazują się bardzo zawodne, lub przydatne jedynie w jakiejś szczególnej sytuacji.
Z drugiej strony, stosowanie tych prostszych i bardziej ogólnych zasad może nas wpędzić w pułapkę trzymania się twardo tez i ignorowania rzeczywistości. Rzeczywistości w ekonomii ignorować długo się nie da, szczególnie gdy pracujemy nad budżetem;-)
W związku z powyższym poszukać powinniśmy, czy Prawo Laffera ma swoje zastosowanie. Zrobimy jednak z bardzo konkretnym zastrzeżeniem – sprawdzamy ogólną teorię, a nie jej niepodważalność w każdej sytuacji (o tym nieco bardziej szczegółowo punkt niżej). Kiedy podejdziemy z takim założeniem do tematu, bardzo szybko spostrzeżemy się, że Krzywa Laffera to faktycznie pewne narzędzie, które ma swoje zastosowanie. Przejdziemy przez trzy sytuacje, trzy różne kraje w różnych punktach historycznych i przekonamy się jak to działało.
Stany Zjednoczone, 1981 rok, rząd Ronalda Reagana
Prezydent Ronald Reagan prowadził bardzo liberalną politykę gospodarczą.
Jedną z podstaw do reformy podatków stanowiło właśnie Prawo Laffera. Reforma rozpoczęła się w 1981 roku i polegała na uproszczeniu oraz obcięciu podatku PIT (podatek dochodowy od osób fizycznych). Najwyższa stawka podatkowa wynosiła na początku aż 70%. Gabinet Reagana obciął ją początkowo do 50%, zaś finalnie do 28%. Efekt był piorunujący – przychody z podatków wynoszące w 1980 roku 517 mld $, wzrosły do 1986 roku (pierwsza obniżka) do poziomu 770 mld $, a następnie w 1988 roku do 911 mld $.
Prawdopodobnie w efekcie obniżek podatków część osób wyszła z szarej strefy. W takiej sytuacji mniejsza jest też skłonność do unikania podatków – ryzyko związane z karami jest dużo wyższe, niż regularnie płacone podatki. Nie można też nie wspomnieć tutaj o naturalnym rozruszaniu gospodarki. Faktycznie za rządów Ronalda Reagana udało się zapanować nad niebezpiecznie wysoką inflacją oraz pobudzić wzrost PKB, co z kolei w naturalny sposób powoduje większe wpływy podatkowe.
Polska, 2014 rok, rząd Ewy Kopacz
Z USA wróćmy na nasze krajowe podwórko i to do dużo bliższych czasów. Tym razem nie będziemy jednak patrzeć na podatek dochodowy, a na rynek alkoholowy i podatek zwany akcyzą. Rząd Ewy Kopacz podjął decyzję o podniesieniu akcyzy na wyroby spirytusowe. W praktyce oznaczało to około 2 zł droższą półlitrową butelkę wódki (średnio).
Ministerstwo Finansów szacowało, że wpływy z tego tytułu będą wynosiły 7 mld 400 mln zł. W rzeczywistości… udało się zgarnąć 6 mld 600 mln zł. Co ważne – przychody te były o ponad 500 mln mniejsze niż w roku wcześniejszym. Również i tutaj zadziałało Prawo Laffera, chociaż rządzący przekonali się o tym raczej w dość bolesny sposób.
Co warto zaznaczyć, w analogicznym okresie identyczna sytuacja była odnotowana przy okazji akcyzy papierosów. Rząd systematycznie podnosił ten podatek od 2012 do 2014 roku i za każdym razem wpływy z tego tytułu malały.
Rumunia, 2016 rok, rząd Daciana Cioloșa
Na koniec przenosimy się do Rumunii, do wydarzeń, które odbywały się jeszcze niedawno. Dacian Cioloș to człowiek, który tworzył rząd techniczny, będący jedynie rządem przejściowym. Nie powstrzymało go to jednak w przeprowadzeniu niezwykle śmiałych reform podatkowych. Co warto zaznaczyć – na reformy początkowo nie zgadzała się Komisja Europejska.
Zmiany polegały zasadniczo na agresywnym obcinaniu podatków.
- Podstawowy VAT obniżono z 24% do 20% (od początku 2017 stawka wynosi 19%)
- VAT na żywność obniżono z 24% do 9% (to zmiana wprowadzona rok wcześniej, w 2015)
- PIT dla mikroprzedsiębiorców obniżono do… 3%! Co więcej, jeśli taki przedsiębiorca zatrudnia pracownika, podatek ten wynosi 2%, jeśli zatrudnia przynajmniej dwóch, podatek wynosi 1%.
- Zwiększono próg mikroprzedsiębiorstwa z 60 tysięcy do 100 tysięcy euro. Oznacza to objęcie powyższymi stawkami PIT większej liczby osób. Po przekroczeniu tej kwoty PIT wynosi zaledwie 16%! (w Polsce 19%).
- Podatek od dywidend został obniżony z 16% do 5%.
- Zniesionych zostało ponad 100 drobnych podatków pośrednich.
Trzeba przyznać, że zestaw zmian podatkowych jest imponujący i wydaje się na pierwszy rzut oka czymś na pograniczu „economical” i „political” „fiction”. Wszelkie fakty jednak wskazują na to, że odważny premier Cioloș wiedział co robi oraz – a jakże – że Prawo Laffera po raz kolejny samo się obroniło.
Patrząc na skutki reformy podatków w Rumunii musimy spojrzeć na dwa aspekty.
Skutki budżetowe – mimo olbrzymich cięć danin, budżet wyszedł na swoje i… odnotował wzrost dochodów podatkowych o 7%. VAT mimo imponującego spadku stawek utrzymał się na tym samym poziomie (spadek o 0.24%). Co ciekawe – wzrost wpływów z podatku dochodowego dla firm wyniósł aż 32%.
Skutki gospodarcze – mam tu na myśli rzecz najważniejszą, czyli jak reforma wpłynęła na gospodarkę oraz codzienne życie Rumunów. A tutaj jest jeszcze lepiej. W 2016 roku Rumunia odnotowała największy wzrost PKB wśród krajów Unii Europejskiej na poziomie 5%. Ważniejsza rzeczą w mojej opinii jest jednak wzrost płac – a te skoczyły w górę o rekordowe 37%.
Niewątpliwie reforma podatkowa rumuńskiego rządu technicznego przeszła już do historii. Co ważniejsze jednak – kolejni rządzący podtrzymują to podejście i wprowadzają kolejne obniżki podatków (np. PIT obniżony do 10% od 2018, kilkukrotna podwyżka kwoty wolnej od podatku). Sądzę, że to niezwykle ciekawy przykład i warto obserwować jakie będą tego skutki.
Nie patrzmy prostacko
Chociaż Prawo Laffera sprawdziło się niejednokrotnie, nie dajmy się zwieść bardzo kuszącemu banalizowaniu ekonomii. Ekonomia to społeczeństwo, to ludzie – a to oznacza, że jest ona niezwykle złożonym organizmem. Ubieramy to w pewne uproszczone prawa i one w wielu przypadkach działają. Nie zrozum mnie źle – nie mam nic przeciw stosowaniu prostych praw i zasad, ponieważ – jak się często okazuje – to one są w życiu dużo praktyczniejsze niż zaawansowane, złożone dewizy i instrukcje. Jest jednak różnica między prostym zasadom, a banalizowaniu ekonomicznych prawideł.
Banalizowanie niemal zawsze prowadzi do ideologizacji obszaru, który zideologizowany być nie powinien, a w efekcie – do ignorowania rzeczywistości, a to ostatnie czego chcemy.
Spójrzmy zatem na Prawo Laffera w szerszej perspektywie i zastanówmy się, jakie czynniki należy brać pod uwagę, kiedy myślimy o tej prostej, acz niezwykle istotnej kwestii – obniżce, lub podwyżce podatków.
- Stymulowanie gospodarki – gra stawkami podatkowymi w niezwykle silny sposób wpływa na całą gospodarkę. Prawdopodobnie nie ma drugiego mechanizmu, który przy tak niewielkiej zmianie jak stawka podatku tak silnie wpływa na ten potężny organizm. Gdy myślimy o wpływach z podatków nie sposób jest myśleć w kategoriach arkusza kalkulacyjnego. Gdy bowiem rządzący obniżają podatki, zostawiają w kieszeni obywateli więcej pieniędzy. Te pieniądze natomiast w przytłaczającej większości są wydawane i w naturalny sposób pobudzają gospodarkę. To zaś przekłada się na wzrost wpływów z podatków.
- Kontekst sytuacyjny – to, czy wzrost podatków spowoduje spadek dochodów z ich tytułu zależy w dużej mierze od tego w jakiej sytuacji znajduje się państwo, a przede wszystkim obywatele. Idealnym przykładem jest tutaj stan wojny, kiedy to państwa często podnoszą podatki (lub wprowadzają nowe – podatek dochodowy został wprowadzony właśnie jako super podatek jedynie na czas wojny!) przy zachowaniu większych wpływów do budżetu. Państwo jest wtedy bowiem w głębszej mobilizacji, a ludzie dobrze zdają sobie sprawę, że od ich rzetelnego płacenia danin zależy bardzo dużo, o wiele więcej niż w czasach pokoju.
- Kontekst geograficzny – Krzywa Laffera inaczej może wyglądać w zależności od położenia geograficznego badanego regionu. Na przykład – jeśli myślimy o akcyzie na papierosy, to na terenach przygranicznych ludzie dużo szybciej zdecydują się na przemyt zamiast legalnych zakupów (po prostu dostęp do takich towarów jest dużo prostszy). Im dalej od granicy, tym większą akcyzę obywatele będą w stanie znieść.
- Mentalność społeczeństwa – często zaniedbywany, a moim zdaniem bardzo istotny czynnik. To, jak myślimy o płaceniu podatków bardzo dużo zmienia. Jeśli obywatele danego państwa mają we krwi zakodowane, że płacenie podatków jest rodzajem dbania o dobro wspólne, maksimum podatkowe może być dużo wyższe, niż w społeczeństwach, które przeświadczone są o tym, że podatki są z gruntu złe. Warto zauważyć, że na mentalność społeczeństwa wpływa w niemałym stopniu klasa rządząca i jej poziom moralny oraz efektywność rządzenia. To dość proste – gdy widzimy, że nasze pieniądze są marnowane, nie chcemy ich oddawać.
Z pewnością punktów tych jest jeszcze dużo więcej. Jeśli masz pomysł co mogłoby się tu znaleźć, nie bój się i napisz w komentarzu lub na maila. Porozmawiamy, podyskutujemy, a może finalnie się tutaj znajdzie twoje spostrzeżenie;-)
Podsumowanie
Mam ogromną nadzieję, że artykuł był dla Ciebie wartościowy. Jeśli tak faktycznie się stało, nie zachowuj go tylko dla siebie – pokaż go znajomym, podyskutujcie wspólnie chwilę na ten temat. Tylko tak możemy stać się bardziej świadomi. Polub też mój fanpage na fb, wspólnie staramy się stawiać na wolność i samodzielne, świadome spojrzenie na życie.
Na samym końcu, jak zwykle, chciałbym zebrać kilka najważniejszych wniosków z artykułu, z którymi możesz pójść dalej w życie. Bardziej świadomy rzecz jasna.
- Krzywa Laffera mówi nam o tym, że zarówno obniżka, jak i podwyżka podatków może doprowadzić tak do obniżenia jak i podwyższenia dochodów podatkowych.
- Nie należy jednak traktować Prawa Laffera jak wyroczni, ale raczej jak ogólny opis funkcjonującego mechanizmu (choć działającego!).
- Nie banalizujmy ekonomii. To złożony organizm, do którego należy podchodzić ze zrozumieniem, a nie nastawieniem ideologicznym.
I ostatni, piąty punkt, który jest już jedynie moją odezwą:
Obniżajmy podatki. Nawet, jeśli nie zapewni to wyższych wpływów do budżetu, to zapewni wyższe wpływy do kieszeni obywateli;-).
Jeśli chcesz dostawać ode mnie maile:
Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest Blog Republikański
Piszę do Ciebie Prosto z Łodzi
Jak możemy zauważyć krzywa laffera pokazuje, że wpływy do skarbu państwa jest wyższy w pierwszych latach podniesienia podatku lub wprowadzenia. Natomiast później wpływy te maleja odwrótnie to do sytuacji, w której zmniejszenie podatków lub ich zlikwidowanie daje sukcesywnie z roku na rok większe wpływy do skarbu państwa z Vatu.
Pozwolę się nie zgodzić – przykład Rumunii temu zaprzecza. Niemniej masz rację, że często w krótkim okresie nawet olbrzymie podniesienie podatków pozwala na wysoki wzrost wpływów – reakcja nie jest natychmiastowa.
Tym razem ja pozwolę sobie nie zgodzić. Jest ciekawy materiał na money.pl dotyczący obniżki podatków w Rumunii.
https://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/rumunia-obnizyla-vat-i-inne-podatki-skutek,225,0,2046945.html
Tutaj kawałek artykułu
„Reformy podatkowe już przyniosły spektakularne rezultaty. Jak podał rumuński fiskus, od 1 stycznia do 16 marca łączne wpływy podatkowe wzrosły o 7 proc. w stosunku do tego samego okresu w ubiegłym roku. Wzrost wpływów z podatku dochodowego od firm wyniósł 32 proc., a wpływy VAT utrzymały się na tym samym poziomie – spadek wyniósł zaledwie 0,24 proc.”
Pełna zgoda – zgodnie z wyliczeniami ekonomistów na podstawie tejże krzywej najwyższa stopa podatku powinna wynosić około 70%, a sam podatek powinien być progresywny.
Z polskich partii to tylko Razem ma jakieś pojęcie o ekonomii i taką propozycję przedstawiło w swoim programie, dzięki czemu ich propozycja została uznana za zbilansowaną budżetowo oraz realistyczną…
source : https://en.wikipedia.org/wiki/Laffer_curve
A hypothetical Laffer curve for any given economy can only be estimated and such estimates are controversial. The New Palgrave Dictionary of Economics reports that estimates of revenue-maximizing tax rates have varied widely, with a mid-range of around 70%.
Napisałem dość jasno, że nie da się raczej wyliczyć najwyższej stopy podatku;-) Można to sprawdzać eksperymentalnie. Jeśli ktoś mówi, że z pewnością jakaś wartość będzie najbardziej efektywna, to znaczy, że posługuje się ekonomią instrumentalnie i populistycznie. Niestety, ale ekonomia to dużo więcej, niż matematyka – są czynniki, które na tą matematykę wpływają, a których nie da się precyzyjnie wyliczyć, co powoduje duży problem.
Ciekawa jestem, czy popiera Pan obniżkę podatków jedynie ze względu na Krzywą Laffera? A co w sytuacji, gdy pkt E wymaga podniesienia składek? Powinniśmy dążyć do maksymalizacji wpływów, czy raczej pozwolić podatnikom na większą swobodę w zarządzaniu własnym budżetem?
Poniekąd odpowiedziałem w punkcie 5 – „Obniżajmy podatki. To prosta droga do bogacenia się ludzi i naturalne stymulowanie gospodarki;-)”
Jestem zdecydowanym zwolennikiem obniżki podatków nawet, jeśli budżet ma ucierpieć (choć ważne jest, żeby tego budżetu nie zarwać). Czemu? To dość proste – budżet nie jest centrum życia narodu, ale raczej jest jak bak na benzynę, dzięki któremu administracja państwowa może jechać (i służyć ludziom, bo taka jej misja) dalej. Należy budżet więc prowadzić rzetelnie, uczciwie i odpowiedzialnie. Na tyle więc na ile uda się w danym momencie na przykład ograniczyć wydatki, podatki powinny zostać moim zdaniem obniżone, bo to człowiek zawsze powinien być w centrum naszych wszystkich wysiłków;-)
Pełna zgoda 🙂