Ostatnie lata to zagorzała dyskusja ekonomistów, przedsiębiorców, pracowników i filozofów wszelkiej maści na temat pracy. Ile powinno się pracować w tygodniu? Jak powinniśmy patrzeć na pracę? Opodatkowywać, czy zostawić wolną? I przede wszystkim, w wymiarze osobistym – czy praca to wartość sama w sobie, czy zło konieczne?
W naszych rozważaniach odwołujemy się do badań oraz osobistych doświadczeń. Zastanawiamy się co zrobić, żeby praca nie była jedynie źródłem dochodów, ale i spełnienia życiowego.
Jako osoba wierząca jestem przekonany, że na każdy trapiący nas problem odpowiedź można znaleźć w Biblii. Jak się okazuje, na temat finansów Pismo Święte „wypowiada się” dużo częściej, niż na przykład na temat modlitwy (konkretnie – modlitwy dotyka około 500 wersetów, zaś finansów około 2350). Nakazuje to zatrzymać się na chwilę i przemyśleć także sprawę pracy. Jako że na Blogu Republikańskim praca traktowana jest jako jedna z podstawowych wartości, czas sięgnąć do samego źródła w poszukiwaniu prawdy.
Zapraszam na pierwszy artykuł w kategorii „Biblia a wartości Bloga Republikańskiego”. Niech dla osób wierzących będzie pewną iskrą, inspiracją i „kopniakiem” do przemyśleń. Osoby niewierzące, cóż – niech po prostu poznają ten punkt widzenia, jako jeden z wielu. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu;-)
Bóg chce dla nas dobra – takiego jak my
Gdy siadałem do tego artykułu byłem przekonany, że zacznę od Księgi Rodzaju, a więc od samego początku. Myliłem się jednak dość mocno. Zanim zaczniemy w ogóle mówić o pracy, musimy ustawić sobie kilka rzeczy na odpowiednim miejscu. Zanim w ogóle pomyślimy o tym jak tym jak Bóg/Biblia (będę tych określeń używał zamiennie) patrzy na pracę, musimy najpierw poznać podejście do dobra i bogactwa. No bo po co nam praca, jak nie po to, żeby wytwarzać jakieś dobro?;-)

Otóż jest jedna rzecz, która w wymiarze osobistym była dla mnie niesamowicie odkrywcza i wyzwalająca. Pozwoliła mi inaczej spojrzeć na moje dotychczasowe życie (jako, że jestem wierzący od kiedy pamiętam). W chrześcijaństwie takie momenty nazywamy „nawróceniem” (metanoia) – zmianą myślenia. Był to jeden z wielu momentów, gdy zastanawiałem się, jaki tak naprawdę jest Bóg. Bo wszyscy wiemy, że jest Miłością, że jest dobry itd. Sądzę, że tego typu zdania znają nawet niewierzący, którzy po prostu w Polsce się wychowują. Tylko to wszystko jakoś tak niezbyt do mnie dociera. Dotarła do mnie inna rzecz, która na te dwie pozostałe jakoś w praktyce wskazuje.
Otóż dotarło do mnie, że Bóg jest Hojny! I to przez duże „H”. I chodzi tu o podejście Boga do nas, które aż bije z Pisma. Chodzi o to, że Bóg chce, żebyśmy wszystkiego co potrzebujemy mieli pod dostatkiem, a nawet jeszcze więcej.
Ale konkret, spójrzmy na przypowieść o siewcy. Jezus mówi tam o plonach:
- 30-krotnym
- 60-krotnym
- oraz 100-krotnym!
Spróbuj to sobie ustawić w swoim własnym życiu (bo przecież Pismo jest od tego, żebyśmy stosowali to u siebie!). Spójrz na to, gdzie chcesz mieć „plon”, ale gdzie idzie jakoś wolno, albo nie idzie zupełnie.
UWAGA! Nie chodzi mi tu wyłącznie o kwestie duchowe!
Spójrz na pracę, którą wykonujesz, spójrz na swoje najbliższe relacje. Popatrz na inicjatywę, którą próbujesz rozwinąć, albo dziedzinę wiedzy w której się kształcisz. Cóż… spójrz na swoje spółki, w które inwestujesz;-)
Wyobraź sobie, że to wszystko rośnie 30, 60-krotnie. Mam nadzieję, że dobrze się rozumiemy.
To oznacza wzrost na poziomie 3 000%, 6 000% i 10 000%!
A teraz zdaj sobie sprawę, że plony wcale niekoniecznie zbierane są raz do roku…;-)
Takimi kategoriami myśli Biblia/Bóg. Taka jest boska wizja naszej egzystencji tutaj, na tym świecie. Być może to prostackie, ale zestawiając ten wzrost ze standardowymi wzrostami WIG jakoś zaczynam w miarę rozumieć poniższy cytat.
„Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami”Iz 55, 8
No, rzeczywiście nie są. Od razu podrzucę, że wzrost WIG w 2017 wyniósł ~23%. Nie chodzi o to, żeby się teraz emocjonować wzrostami obiecanymi przez Biblię. Chodzi jedynie o to, żeby zrozumieć, że Bóg w Biblii chce być niezwykle hojny i chce dla nas dobrze. Nie jest jak psychopatyczny porywacz, który cieszy się, gdy nam się dzieje krzywda. Jest dobry w bardzo „ludzki” sposób – chce tego dobra, które my także obiektywnie uważamy za dobro. Chce wszystkiego, co uczyni nas prawdziwie szczęśliwymi – również w tym bardzo materialnym znaczeniu.
Jest taki bogacz, którego biblia nazywa „błogosławionym”. Oto jak o nim mówi
„Błogosławiony bogacz, którego znaleziono bez winy,
który nie gonił za złotem.
Któż to jest? Wychwalać go będziemy,
uczynił bowiem rzeczy podziw wzbudzające między swoim ludem.Któż poddany pod tym względem próbie został doskonały?
Poczytane mu to będzie za chlubę.
Kto mógł zgrzeszyć, a nie zgrzeszył,
uczynić źle, a nie uczynił?
Dobra jego zostaną utwierdzone,
a zgromadzenie opowiadać będzie jego dobrodziejstwa.”Syr 30, 8-11
Z tym ustawieniem sobie rzeczy na właściwym miejscu, ruszmy do pracy. Konkretnie do tematu pracy i tego co o tym wszystkim mówi Biblia.
Człowiek wolny stworzony jest do pracy
I tu już możemy oczywiście zacząć od Księgi Rodzaju. Gdy Bóg stwarza człowieka, właściwie od razu wysyła go do roboty. Adam miał być „kopaczem rowów”, który dba o Eden i pielęgnuje go. Miał być tym, który przebudowuje ogród tak, aby był lepiej nawodniony.
„(..) nie było człowieka, który by uprawiał ziemię
i rów kopał w ziemi, aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby”
Rdz 2, 5-6
Warto zauważyć w tym miejscu dwie rzeczy. Choć Bóg stworzył świat doskonały, to jest on zaledwie punktem startowym do rozwoju! Nie jest skończony i przygotowany, aby teraz już tylko wylegiwać się w słońcu. Warto o tym pamiętać także w aspekcie dzisiejszego spojrzenia na rozwój. To, że coś jest dobre, nie znaczy, że nie może zostać udoskonalone.
„Pan Bóg zatem wziął człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał”
Rdz 2,15
Drugą rzeczą jest to, że człowiek ma rozwijać ogród właśnie przez swoją pracę. Ma go udoskonalać przez pracę, która równocześnie jest służbą. W końcu Adam nie ma kopać rowów, aby wyrobić dzień pracowy. Adam ma kopać rów, aby zbudować system do nawodnienia roślin – aby zmienić świat w którym żyje na lepszy i dbać o ziemię, która została mu przez Boga poddana.
Właśnie do takiego podejścia zachęca nas Biblia. Spójrzmy na to co chcemy zrobić w życiu przez pryzmat tego, co chcemy zmienić w nim na lepsze. Nie myślmy jedynie o prostych zyskach. Spójrzmy jakie jest nasze powołanie i w jaki sposób możemy przydać się innym. (I pamiętajmy, że mamy tu głębokie zobowiązanie. W końcu panujemy nad Ziemią! Czy stajemy na wysokości zadania?)
Gdy odkryjesz to, co naprawdę sprawia Ci ogromną satysfakcję, co widzisz że jest dobre i pożyteczne, co w efekcie zmienia świat (nawet jego mały kawałeczek) na lepsze – to właśnie jest spojrzenie na pracę, jakie proponuje Biblia. Wtedy będziesz „błogosławionym bogaczem”. I nie ma tu rozróżnienia na pracę i na służbę.
Dlatego od dziś, jeśli jesteś człowiekiem wierzącym – zmiana. Już teraz zacznij myśleć, czy to co teraz robisz jest twoim prawdziwym powołaniem. Jeśli jesteś naprawdę wierzący, poproś Boga na modlitwie o to jak możesz służyć innym. I jeśli w tym miejscu tekstu łapie Cię pewna niechęć związana ze „służbą innym”, to razem ze mną przechodź nawrócenie. Nie jest to bowiem bezmyślna katorga, ale ma być czymś, co wypływa z samego środka twojego serca – a więc i daje Ci niezwykłą satysfakcję. Nie tylko z resztą satysfakcję, ale i utrzymanie oraz bogactwa – ale o tym za chwilkę.
Praca jest dobra i może być błogosławieństwem
Tak więc możemy już śmiało powiedzieć, że praca jest w Biblii dobra. Praca to służba innym i realizacja życiowej misji/powołania. W tym miejscu warto zacytować Koheleta, który jest wspaniałym nauczycielem życia. Gdy zastanawiamy się nad tym jak dobrze i szczęśliwie żyć, wystarczy spytać go o zdanie. Ma na to bardzo prostą receptę. Jeśli jesteś podobny/a do mnie, to pewnie nie bardzo trafia do Ciebie wielka teologia. Te słowa jednak trafią do Ciebie tak mocno, że zostaną już do końca życia.
„Oto co ja uznałem za dobre: że piękną jest rzeczą jeść i pić, i szczęścia zażywać przy swojej pracy”
Kh 5,17
Trzeba nam czegoś więcej, aby ruszyć w życiu?
No dobrze – powiedzmy, że masz w życiu coś takiego, co Cię pasjonuje. Wiesz też, że gdybyś robił tylko to zawodowo, to mógłbyś wstawać o 5 rano i pracować do wieczora. Wiesz też, że bardzo przysłużyłbyś się innym ludziom. Co jednak z utrzymaniem? Zapraszam do wysłuchania kawałka Psalmu 128.
„Szczęśliwy, kto się boi Pana i kto chodzi Jego drogami! Bo z pracy rąk swoich na pewno będziesz pożywał, będziesz szczęśliwy i dobrze będzie ci się wiodło”
Ps 128,1
Warto zauważyć w tym miejscu jedną z rzeczy. Jest to oczywiście błogosławieństwo, ale zauważmy jak ono wygląda. Błogosławieństwo w zamian za wypełnianie poleceń Pana objawia się tak, że… możesz utrzymać się z pracy swoich rąk! Towarzyszy temu szczęście i ogólne powodzenie życiowe. Czyż nie jest to piękne?
Oczywiście mówiąc o błogosławieństwie, trzeba też dojść do przekleństwa związanego z pracą. Dzieje się ono już na samym początku przy wygnaniu człowieka z raju.
„Ponieważ usłuchałeś głosu swej żony i jadłeś z drzewa, z którego zakazałem ci jeść, przeklęta będzie ziemia z twojego powodu. Przez całe życie w trudzie będziesz się z niej żywił. Ciernie i osty będzie ci rodziła, ty zaś będziesz jadł rośliny pól. W pocie czoła będziesz zdobywał chleb do jedzenia, póki nie powrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty, bo prochem jesteś i do prochu powrócisz”
Rdz 3,17–19
Zwróćmy tu uwagę, że oczywiście jest przekleństwo. Nie polega jednak – jak często mylnie to pamiętamy – na tym, że będzie trzeba pracować. Od teraz pracy i ogólnemu podstawowemu utrzymaniu będzie towarzyszyć cierpienie. To jest to przekleństwo. Problemem nie jest więc to, że „przez grzech musimy pracować”. Problemem jest to, że często w pracy jaką robimy nie widzimy sensu. Że praca której się podejmujemy, dłuży się i nuży nas niemiłosiernie. Że praca, której dotykamy, nie daje nam tak dużo bogactw! To jest według Biblii skutek grzechu i nie wynika ze złośliwości Boga, ale jest tego grzechu konsekwencją. To co miało być naszym powołaniem i sprawiać nam radość, dawać spełnienie – zostało powiązane z cierpieniem i poczuciem bezsensowności.
Pracuj mądrze i nie bądź leniwy
Skoro wiemy już jak patrzeć na pracę, warto podpytać Biblii, jak pracować. Z jednego z moich fragmentów powyżej można wywnioskować, że „nie warto przejmować się niczym. Nie planujmy, po prostu pracujmy”. Oczywiście jest to patrząc po ludzku bardzo błędne podejście. Czy „po bożemu” także?
Jak najbardziej. Biblia zachęca do życia pasją, zachęca do zaangażowania i oddania się służbie innym. Nie zachęca jednak do robienia głupot, a wręcz krytykuje głupie myślenie, wywyższając solidnie zbudowane plany.
„Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: ≪Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć≫”
Łk 14,28-30
Jakże fascynujące jest to, że wielokrotnie Pismo Święte mówi o tak bardzo przyziemnych sprawach. Planujmy więc, podchodźmy do roboty roztropnie, aby wystarczyło nam pieniędzy i chęci. Myślmy jak zrobić daną rzecz możliwie najbardziej efektywnie. Od tego mamy przecież mózg i abstrakcyjne myślenie, które po coś nam Bóg dał.
Swoją drogą, jeśli szukasz aplikacji do planowania, to zapraszam do Warthoga, w którym możesz zarówno gromadzić wiedzę, planować jak i pracować. Zbudowana jest tak, żeby pomagała w mądrej i długofalowej pracy.
No właśnie – długofalowej. Na koniec tego punku warto zaznaczyć jedną rzecz. Trzeba szukać możliwie wielu sposobów, żeby walczyć ze swoim lenistwem. Warto wyeliminowaniu go poświęcić naprawdę sporo czasu i wysiłku. Czemu? O to spytajmy znów Koheleta.
„Wskutek lenistwa strop się sypie, a wskutek bezczynności dach przecieka”
(Koh 10,18)
Jak długo pracować?
To pytanie, na które odpowiedź jest bardzo nieprzyjemna dla współczesnego głównego nurtu. W świecie, w którym socjaliści proponują pracę 7, a czasem i 6 czy 5 godzin od poniedziałku do piątku, Biblia daje nam jasną wskazówkę.
„Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał swą pracę”
Pwt 5, 13
Oczywiście siódmego dnia odpoczniesz. I jeśli 6 dni zapełnisz gorliwą, solidną, kreatywną i pożyteczną pracą, zrozumiesz wagę odpoczynku. Wtedy, gdy twoja praca będzie błogosławiona, twój odpoczynek nabierze nieznanej wcześniej mocy.
Jeśli zaś chodzi o długość pracy, to posłuchamy tu Psalmu 104.
„Człowiek wychodzi do swojej pracy, do trudu swego aż do wieczora”
Ps 104,23
Nie chodzi oczywiście o żaden pracoholizm. Ten jest objawem zniewolenia, zaś Bóg uczynił ludzi wolnymi i to właśnie Wolność jest najbardziej podstawową wartością chrześcijańską.
Tu jednak już nie trzeba chyba nic więcej dodawać. W końcu dobrze wiesz, co to znaczy „praca” w wymiarze Biblijnym;-)
Podsumowanie
Mam nadzieję, że podobał Ci się mój pierwszy wpis, w którym zagłębiam się w nasze wartości przedstawione przez Biblię. Jeśli tak, to zapraszam na mój fanpage oraz do newslettera.
Jeszcze raz przypominam o Sklepie Republikańskim, w którym możesz kupić na przykład kubek z cytatem Koheleta. Dokonując zakupu wspierasz Blog Republikański, wartościowe miejsce w Internecie;-)
A jako że artykuł wyszedł dość długi, podsumujmy sobie to, z czym warto dalej pójść w życie.
- Bóg jest hojny i chce dla Ciebie dobra. Chce dla Ciebie życia w obfitości i szczęściu.
- Praca w Biblii to misja, powołanie i służba innym. Znajdź coś, co Cię fascynuje, przez co możesz zmienić kawałek rzeczywistości i zacznij się temu oddawać.
- Jak pracować? Pracuj mądrze, walcz z lenistwem, na chwałę bożą, swoją i innych. 6 dni w tygodniu. A siódmego odpoczywaj najlepiej jak potrafisz.
Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest Blog Republikański
Piszę do Ciebie Prosto z Łodzi
Moje myślenie w podejściu Boga do pieniędzy zmieniła książka ks. Stryczka. Wcześniej miałam wrażenie, że Ewangelia skupia się głównie (tuż obok zbawienia) na biedzie i pomaganiu. Nie zwracałam uwagi na to, jak wiele miejsca poświęcono w niej pracy. Bardzo pomogło mi, rozróżnienie tam biedy od ubóstwa – bieda jest szkodliwa, natomiast ubóstwo daje prawdziwą wolność. Na cytat z Księgi Koheleta natknęłam się już jakiś czas temu na blogu Bartka Popiela. Poznałam go w nieco innym, jeszcze dosadniejszym tłumaczeniu – już nie tyle „piękną jest rzeczą…”, a „Nic lepszego dla człowieka, niż żeby jadł i pił, i duszy swej pozwalał zażywać szczęścia przy swojej pracy”. Do dzisiaj robi on na mnie ogromne wrażenie. Ostanie dwa cytaty też dosyć mocne. Choć przyznam, że zaskoczyły mnie niedawno przykłady firm, które poprawiły swoje wyniki po tym, jak skrócono tydzień pracy. To tylko kwestia przypadku, czy podobne rozwiązania mogą mieć wpływ na motywację pracowników, ale tylko na krótką metę?
Dziękuję za komentarz! Rzeczywiście chyba problemem jest to, że nie poświęcamy pracy należytego miejsca w nauce katolickiej. To duży problem, co mam nadzieję udało mi się przedstawić w tym artykule. Czas, żebyśmy zaczęli czytać Biblię taką jaka jest, a nie jaką myślimy że jest;-)
Jeśli chodzi o przykłady tych firm – nie wiem. Sądzę, że to złożony temat. I przede wszystkim, wątpię, żeby zaangażowanie tamtejszych pracowników było akurat takie, jakie mogłoby być. Jeśli człowiek spojrzy na to jak mógłby żyć i pracować, a jak to robi teraz, to to są dwie totalnie różne rzeczy.
Tak swoją drogą, polecam postać Elona Muska, który pracuje około 100 godzin tygodniowo. Pytanie, czy gdyby zjechał do tych powidzmy 35, czy zyskałby hiperefektywność? Wątpię;-)
Ja zauważyłem jak zmieniło się moje podejście do tego co robię, gdy przeszedłem na swoje. To są dwa różne spojrzenia (taki a etat). Gdy robisz coś swojego, jedyne co ma znaczenie na koniec dnia, to efekt. Można pracować 5 h, można pracować 12h, ale to nie ma znaczenia wszystko. Jedyne znaczenie, to „czy to co zrobiłem przybliża mnie do końcowego efektu?”. Tak jak Adam w raju – robił fajny system do nawodnienia ogrodu. Jedyne co było pewnie istotne na koniec, to nie czy pracował mniej czy więcej, ale czy roślinki miały co pić? ; – ) Pozdrawiam!
Zawsze zaangażowanie może być lepsze. Nie znałam wcześniej Elona Muska, rzeczywiście, niesamowity facet 🙂 10 h nadrobić byłoby ciężko, ale godzinę? Jeśli pracownik dostanie w bonusie czas wolny, będzie robił wszystko, by go utrzymać – to wydaje mi się nawet logiczne. I nie bronię tu przymusowego skrócenia tygodnia pracy – decyzja zawsze powinna należeć do pracodawcy. Ostatnio ktoś z Partii Razem założył firmę z 7-godzinnym systemem, ciekawa jestem efektów i wniosków. Oczywiście najlepiej byłoby płacić za wyniki, ale rozumiem, że nie zawsze jest to możliwe. Trudno jest sprawiedliwie ustalić podział obowiązków, tak by przy okazji nie rozwalić zgranego zespołu.
Ja jestem ciekaw, dlaczego w ogóle ktoś z partii Razem zakłada firmę;-) Przecież to takie niekapitalistyczne…
Też się zdziwiłam, ale trzymam kciuki – jest szansa, by choć trochę zmienił poglądy 🙂
Handlarze sprzedawali sprzedawali gołębie i inne zwierzęta przeznaczane na ofiary… kto chciał ten przychodził i sobie kupował zwierzaka i składał w ofierze w świątyni. Jezus popelniajac grzech wpadl w gniew i przegnal wolny rynek.
Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. (Mt 5, 42)
Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. (…) Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. (Mt 6, 19-24)
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? (Mt 6, 25)
Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego.
Facilius est camelum per foramen acus transire, quam divitem intrare in regnum Dei. (łac.)
Opis: Ucho igielne to nazwa niewielkiej bramy w murach Jerozolimy. Według innej interpretacji w tekście greckim wystąpił błąd, zamiast kamilos, oznaczający linę okrętową mylnie zapisano kamelos, czyli wielbłąd (w hellenistycznej grece oba wyrazy wymawia się tak samo).
Źródło: Pisma greckie, Ewangelia według św. Mateusza, Mt 19, 24
Ilu osobom Jezus kazał rzucić wszystko i iść za sobą :P? Średnio to kapitalistyczne 🙂
To wszystko to znakomite pytania! Jako wierzący jestem zwolennikiem ciągłego „testowania” Biblii. W uczciwości oczywiście. Postaram się odpowiedzieć dosłownie na kilka z tych rzeczy, bo każde pytanie można rozwinąć do kilkudniowych rekolekcji;-)
1) Kwestia służenia Bogu i mamonie. To jest to, co chyba warto bardzo bardzo mocno wyjaśnić. Nie ma miejsca, na złużenie dwóm „bogom”. Biblia mówi o tym wyraźnie, ale to nie jest anty czy pro-kapitalistyczne. To jest po prostu prawda:-) Pieniądze są jedynie narzędziem i tak je powinniśmy traktować. Niestety, niektórzy zaczynają traktować je jak swojego boga i zaczynają im służyć. To moim zdaniem straszliwie zniewalające. Jezus wielokrotnie poruszając ten temat, nie występuje przeciw bogaceniu się. Przestrzega przed służeniem pieniądzom. Przestrzega przed takim przywiązaniem do dóbr materialnych, które przysłoni nam rzeczy najważniejsze.
2) Gromadzenie skarbów tutaj. To chyba to samo co punkt wyżej. Nie chodzi o to, żebyśmy przestali się zajmować rzeczami materialnymi. Chodzi o to, aby one nam służyły, a nie nami kierowały. Mamy w sercu zapisaną misję i ta misja jest niesamowicie istotna. Jej realizacja da nam spełnienie. To jest właśnie ta praca w aspekcie Biblijnym. Często jej zrealizowaniu pomogą pieniądze. Jeśli tak – to super! Używanie ich do dobrych celów czyni je bardzo dobrymi. „Gromadzenie skarbów tutaj” to zapominanie o tym, że nie zabierzemy ich na drugi świat.
3) „Nie troszczcie się o to co macie jeść i pić” – bo tak to brzmi w oryginale (nie ma tam „zbytnio”) to bardzo mocny tekst. I tutaj Bóg zapewnia nas: spełniajcie swoje powołanie tak dobrze, jak możecie, a ja będę o was dbał. Zwracam uwagę co to jest „troska”. Nie chodzi o to, aby w ogóle olać temat jedzenia, picia i ubrania. Chodzi o to, że to nie są rzeczy, które nam powinny zaprzątać głowę w negatywnym tego słowa znaczeniu. Nie powinniśmy się zamartwiać tym.
4) KAżdemu Jezus mówi, żeby rzucił wszystko i szedł za nim. Nie jest to nie-kapitalistyczne, czemu? Kapitalizm to nie jest gromadzenie dóbr na Ziemi. Kapitalizm to pewien model rynkowy, w którym każdy może żyć tak, jak chce i zarabiać tak, jak chce. Jezus mówi, że z nim będzie fajnie. Jeśli przyszedłbym do Ciebie i powiedział „Ej zostaw tą pracę, chodź do mojej firmy i pracuj dla mnie!”, to byłoby to nie-kapitalistyczne? Przykład trochę upośledzony, wiem, ale coś tam oddaje. Otóż! Pójście za Jezusem nie oznacza zostawienia wszystkiego co mamy z żalem. Pójście za Jezusem, to udanie się w fantastyczną przygodę, która nas spełni w 100%. Odnalezienie tego, co sprawia nam prawdziwe szczęście. I jeśli realnie Go poznamy, to nie będzie żalu, żeby zostawić to czy tamto. Jezus nie jest sadystą, tylko chce pokazać inną jakość życia. Nie wiem czy miałeś taki moment, że Jezus Ci to mocno powiedział (to, co napisałeś pod koniec). Ja miałem, zostawiłem to o czym myślałem w danym momencie (a co było czysto materialistyczne) i… jestem naprawdę wolny i szczęśliwy:-) Polecam.
Dziękuję bardzo za ten komentarz! Miłego dnia;-)
To jo, w żadnym razie Jezus nie popełnił grzechu gniewając się i wypędzając handlarzy ze świątyni. Gniewanie się nie jest grzechem, tym bardziej w tak słusznej sprawie.
Gniewanie się jest grzechem i mówi o tym Biblia ale istnieje tez „dobry gniew” myślę że to poprostu przez nasz język polski może brakuje jakiegoś synonimu tego slowa, w każdym razie chodzi mi o to, że jeśli gniewasz się z powodu jakiejś niesprawiedliwości dlatego że coś jest niesprawiedliwe to nie gniewasz się źle, myślę że zły gniew jest wtedy kiedy jesteś na tyle zdenerwowany, że np przeklinasz kogoś w złości Jezus tego nie robił dlatego nie miał grzechu kiedy wyrzucał sprzedających z świątyni poprostu to nie było miejsce na handel i to był gniew sprawiedliwy ten dobry. Tak samo nie urządza się dyskoteki w kościele czy nie wiem pałacu prezydenckim bo te miejsca nie służą ku temu tak samo Jezus był oburzony na sprzedawanie zwierząt w świątyni.
Ciekawy artykuł! Przeczytałem go z zainteresowaniem i rozmyślam nad poruszanymi tutaj zagadnieniami. Życie potrafi być jednak skomplikowane. Chciałbym powiedzieć kiedyś, że chcę pracować, że idę z Bogiem także przez moje życie zawodowe, że chcę służyć innym. Ale jest to trudne, gdy pracy brakuje lub gdy obecna praca jest niesatysfakcjonująca pod wieloma a względami. Czasem wpada się w błędne koło i trudno z niego wyjść. Jak cieszyć się z pracy, która jest kiepska i poniżej kwalifikacji? Nie da się oszukiwać samego siebie. Zła praca lub brak pracy potrafi zatruwać całe życie.
Cześć Wojtek, dziękuję za ten komentarz! Oczywiście, masz dużo racji, a nawet 100% racji. Życie nie jest różowe i często jest nieidealnie. Sądzę, że każda sytuacja jest inna i warto ją rozpatrywać indywidualnie.
Na pewno zachęcam do podejścia, które charakteryzuje się pewną zaciętością i uporem. Jeśli praca jest zła, warto zastanowić się nad jej zmianą. To oczywiście zwykle nie jest decyzja „zmieniam” – i hop, jutro jestem w innej. Natomiast dobrze jest rozważyć co chcę robić, co będzie mnie spełniać i co jednocześnie będzie pożyteczne dla innych. Takie rozważanie dobrze jest robić zarówno czysto intelektualnie jak i na modlitwie, zaprosić do podjęcia tej decyzji Boga. Gdy już decyzja zapadnie, wtedy można ułożyć długi plan przejścia do tego wymarzonego punktu. On może trwać wiele miesięcy, czasem nawet całe lata.
Natomiast jeśli już zmierzamy w danym kierunku, jeśli Bóg temu kierunkowi błogosławi, to już jest lepiej! Co więcej – obecne miejsce staje się dużo lepsze do strawienia, możemy się zacząć nim cieszyć i szukać pozytywów, bo to nie jest punkt docelowy tylko chwilowy odcinek podróży.
Dodatkowo dodam, że elementem tego planu może być tak zdobywanie kwalifikacji, doświadczeń, przygotowanie mentalne, organizacyjne, jak i odpowiednie ułożenie finansowe. Co do tego ostatniego pomóc może mój ebook, który znajdziesz na Sklepie Republikańskim (blogowym), jeśli będziesz miał taką potrzebę. W kwestiach organizacyjnych sądzę, że znajdą się różne artykuły na tym blogu, lub na blog.warthogtimer.com.
Polecam serdecznie takie podejście. Jeśli mogę w czymś pomóc, znajdziesz mnie na mailu;-). Powodzenia!