Demokracja nie jest idealnym systemem państwowym. Może być jednak – o czym często zapominamy – lepsza i gorsza. Może powodować bylejakość i być przyczyną rozlazlego we wszystkich aspektach państwa. Może też być jak bardzo dobry bolid dla społeczeństwa. Bolid, w którym wolne społeczeństwo może jechać do przodu ciesząc się rozwijaniem swoich najlepszych przyrodzonych cech.
Materiały takie jak ten mogą powstać, ponieważ Blog Republikański to oddolne, niezależne medium. Odwiedź Sklep Republikański i wesprzyj budowę naszego wartościowego miejsca w Internecie.
Problemy demokracji
Demokracja to rządy ludu. I choć lud ma niekiedy pejoratywne konotacje, to należy podchodzić do tego jak najbardziej neutralnie. Chodzi bowiem o to, aby każdy obywatel miał możliwość współdecydowania o tym w jakim żyje miejscu.
Warto dodać, że u podstaw możemy wyróżnić dwa rodzaje demokracji: pośrednią oraz bezpośrednią.
Zaczynając od bezpośredniej – to demokracja w czystym wydaniu. Czyli każdy z nas może stanowić prawo i podejmować decyzje o kierunku rozwoju państwa. Taki rodzaj demokracji jest najbardziej intuicyjny, ale cóż – w przypadku kraju tak dużego jak Polska, może być nieco niepraktyczny.
Dlatego właśnie istnieje również drugi rodzaj – demokracji pośredniej. Polega ona na wybieraniu przez obywateli przedstawicieli i dopiero oni mają możliwości decyzyjne. Oczywiście oba modele można mieszać, np za sprawą obywatelskich inicjatyw oraz referendów.
Społeczeństwo obywatelskie rozwiązaniem nie-systemowym
Nie tak dawno temu rozpocząłem pierwszą spontaniczną Agorę Republikańską. Dyskutowaliśmy na Facebooku właśnie o tym jak naprawić demokrację – jak ją dopracować, jak uleczyć jej patologie.
Eksperyment z Agorą Republikańską był jak najbardziej udany. Wnioski z niego przedstawię w osobnym artykule, bo padły naprawdę zróżnicowane i śmiałe propozycje. Tymczasem jednak w temacie tym chciałbym przedstawić swoje „antidotum”.
Moje cudowne lekarstwo można streścić w dwóch słowach: Społeczeństwo Obywatelskie.
Oczywiście jak każde „cudowne lekarstwo” tak i to ma jedną podstawową wadę: jest utopią. W przeciwieństwie jednak do wielu utopii, w tym przypadku możemy się do tego ideału przybliżać. I im bliżej będziemy, tym proporcjonalnie będzie lepiej. A więc mając świadomość, że nigdy w 100% celu nie osiągniemy, możemy śmiało nad jego realizacją pracować. To jak z wiedzą w danej dziedzinie: utopią jest posiąść pełną wiedzę, ale warto do tej utopii zmierzać poprzez systematyczną naukę i zdobywanie doświadczenia.
Czemu społeczeństwo obywatelskie?
Demokracja to rządy hien nad osłami – powiedział (podobno) Arystoteles. Miał w tym wiele racji, o czym można się przekonać obserwując naszą scenę polityczną. Ostatnie lata to triumf populizmu – charakteryzują nim się obie największe partie, które uzyskują łącznie olbrzymie poparcie. Nie myślą one o polityce jako o narzędziu do zbudowania przemyślanego, mądrego systemu. Raczej kalkulują jak kupić głosy poszczególnych grup wyborczych.
Ludzie decydują emocjami, więc politycy zamiast myśleć nad konstrukcją silnego państwa większość czasu spędzają na grze politycznej i próbie manipulowania publiki, która potem odda na nich głos.
Problem, który z tego wynika to brak długofalowego spojrzenia. Szczytem wydaje się planowanie do końca kadencji. Przeważnie zmiany są doraźne, co sprawia, że po wielu latach system wygląda jak połatane w wielu miejscach spodnie. Co gorsza – każda łata zdaje się mieć inny kolor i być zrobiona z innego materiału. Tymczasem to długofalowe działania pozwalają uzyskać przewagę. W praktyce żyjemy wedle zasad, które są efektem „wyszarpywania” przez różne grupy wpływu. W efekcie doprowadza to do olbrzymiej ilości absurdów, niespójnego systemu oraz patologicznej niegospodarności pieniędzy. Dodajmy – naszych pieniedzy.
Problemy które opisałem nie są żadnym nowatorskim odkryciem. Widzieli je już ludzie w starożytności, widzą je także ludzie współcześnie. Należy zauważyć jedno podstawowe źródło: społeczeństwo. To nie w politykach leży prawdziwy problem, ale niżej – właśnie w społeczeństwie.
Po pierwsze – dlatego, że politycy działają tak, aby znów być wybranymi w kolejnych wyborach.
Po drugie – politycy nie są osobnym gatunkiem istot narzuconych nam z góry. Są wybierani właśnie że społeczeństwa.
A więc mamy problem, ponieważ to my nie umiemy dobrze wybierać i ponieważ to my nie umiemy wykształcić spośród siebie ludzi, którzy mogą być naszymi reprezentantami.
Tu przejść możemy wreszcie do sedna zastanawiając się w jaki sposób uleczyć te problemy. Podstawową odpowiedzią, którą przytoczy wiele osób jest zmiana systemu. Skoro demokracja jest z natury słaba, być może warto wybrać inny ustrój? Najbardziej alternatywny – monarchia – zaproponować może zupełnie inną klasę rządów. Mądry, silny król patrzeć może na wiele dekad do przodu. Jeśli monarchia nie jest elekcyjna, następca cale życie przygotowywany jest do tego, by panować nad swymi poddanymi. Monarcha może wybrać najlepszych doradców, którzy pomogą zbudować rozsądne struktury. Ponadto będą dbali o stan skarbca, ponieważ w razie złego gospodarowania to właśnie ta konkretna „ekipa” będzie miała solidny problem.
Problemy jakie ja widzę są dwa:
- W momencie dojścia do władzy szalonego lub wyjątkowo głupiego władcy, reszta kraju ma sytuację dużo gorszą, niż my w naszej bylejakości. Nie mogą zmienić monarchy, a jeśli następca będzie jego potomkiem, istnieje obawa o kontynuację niebezpiecznych zachowań.
- Kłóci się to z podstawową wartością republikańską: wolnością. Nie mamy możliwości kształtowania naszej rzeczywistości, musimy zdać się na monarchę. Oczywiście nie musi to być wada dla każdego, ale dla mnie to bardzo poważny zarzut.
Co zatem w zamian? Ano właśnie tak jak napisałem powyżej – Społeczeństwo Obywatelskie. W mojej wizji społeczeństwo takie spełnia trzy warunki:
- Jest świadome – a więc nie tylko wyedukowane. Rozumie podstawowe mechanizmy rządzące państwem i społeczeństwem.
- Jest aktywne – nie tylko politycznie, ale generalnie społecznie. Ludzie w Społeczeństwie Obywatelskim zdają sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka spoczywa na ich barkach. Nie zwalają jej na państwo, ale sami starają się wspólnymi siłami budować lepszą rzeczywistość.
- Prowadzi rzetelną debatę publiczną – dzięki temu zachowuje otwartość umysłu i zdrowy osąd rzeczywistości. Nie zadowala się skrótowcami, ale drąży temat. W efekcie drastycznie spadają możliwości oddziaływania populistów, którzy co do zasady manipulują wykorzystując emocje i prosty, jasny przekaz. Bazują na niewiedzy odbiorców i prostych instynktach.
Dzięki temu populiści będą wyeliminowani z życia publicznego, do władz będą dochodzić prawdziwi przedstawiciele społeczeństwa. Co więcej – emocje w narodzie związane z polityką będą dużo mniejsze, ponieważ postawimy na dialog i próbę zrozumienia siebie wzajemnie. Będziemy współpracować tam, gdzie potrafimy. Partie nie będą już miały w ręku paskudnego oręża w postaci „dziel i rządź” – siania nienawiści i korzystania z podziałów wśród wyborców.
Czemu nie zmiany systemowe?
Moje rozwiązanie różni się dość znacząco od głównego „leku” jakim jest wprowadzenie monarchii. Różni się tym, że „moja propozycja” (bo oczywiście nie jest to żadna innowacja) nie polega na wprowadzeniu ustawy rozwiązującej problem.
Moja propozycja to zmiany niesystemowe. I podstawową jej wadą jest to, że nie da się jej jednorazowo wdrożyć, aby taki pożądany efekt uzyskać. Jest to raczej długi i mozolny proces samodoskonalenia się każdego z nas.
Dlaczego więc w mojej opinii to lepsza droga? Odpowiedź jest prosta i wynika z podstawowej wartości: WOLNOŚCI.
Niejednokrotnie wskazywałem już tą wartość jako przyrodzoną i nadrzędną. Uznanie wolności daje nam olbrzymie możliwości i równie olbrzymie zobowiązania. Demokracja w takim republikańskim stylu pozwala tą wolność wyartykułować do końca. Społeczeństwo wolne powinno móc podejmować wybory i brać na siebie ich konsekwencje.
Dużo lepszą drogą jest zatem proces wzajemnego edukowania, otwartej rozmowy oraz współpracy. W takim duchu rozwijamy się nie tylko jako kraj oraz społeczeństwo, ale przede wszystkim jako jednostki – ludzie. A to przecież człowiek jest najważniejszy!
Tak więc, wedle tego założenia dużo lepszy jest byt trudny, jeśli wynika on z konsekwencji naszych działań, niż kraina mlekiem i miodem płynąca, w której ludzie są jak nieświadome zwierzaki w złotych klatkach.
Jakie zmiany systemowe?
Choć podstawowe założenia są niesystemowe, to warto również przemyśleć wsparcie dla idei Społeczeństwa Obywatelskiego w kontekście konstrukcji systemu – szczególnie w Polsce. Wskażę kilka propozycji, które mogą pomóc w kształtowaniu takiego modelu.
- Zmiana ordynacji wyborczej – tu debata zaczęła się już kilka lat temu, gdy zaskakuący wynik w wyborach prezydenckich uzyskał Paweł Kukiz. Wskazywał on (i robi to do dziś), że podstawą jest zmiana ordynacji. Ja się z tym zgadzam, choć nie zmieniałbym na Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Warto rozmawiać i przemyśleć Wielomandatowe Okręgi Wyborcze ordynacją większościową. Niech nasi przedstawiciele będą naprawdę tymi, których wybieramy.
- Decentralizacja – pisząc to mam na myśli przede wszystkim oddanie części uprawnień i zobowiązań w ręce inne, niż władza w Warszawie. Niech obywatele mają bliżej do ważnych decyzji. Niech zdobędą narzędzia, do realnej budowy swoich „małych ojczyzn”.
- Zmiana systemu rządzenia na prezydencki – obecny system w Polsce jest po prostu patologiczny i trzeba to powiedzieć wprost. Należy zmienić go na taki, w którym realne możliwości rządzenia spoczywają na barkach tego, kto został wybrany przez większość obywateli.
- Wzmocnienie demokracji bezpośredniej – czyli wprowadzenie (realnych!) mechanizmów, które pozwolą podejmować decyzje przez społeczeństwo.
- Małe Państwo, Mały Rząd – choć wiem, że wielu się ze mną nie zgodzi, uważam że to również wzmocni Społeczeństwo Obywatelskie. W krajach socjalistycznych to państwo bierze na siebie całość zobowiązań. W obywatelskim modelu to ludzie dbają o siebie nawzajem. Dlatego państwo ma być „skromnym” partnerem, nie zaś kimś w rodzaju rodzica wobec nieporadnych dzieci. Dlatego konieczne jest odchudzenie administracji, zmniejszenie zobowiązań oraz zdjęcie nadmiernych obciążeń podatkowych z obywateli. Takie odbiurokratyzowane państwo może zająć się wreszcie porządnie swoimi podstawowymi funkcjami.
Podsumowanie i słowo na koniec
Zdaję sobie sprawę, że to co przedstawiłem, to żadna nowość. Wielu przede mną również wypowiadało się w podobny sposób. Wierzę jednak, że kropla drąży skałę. Choć Społeczeństwo Obywatelskie to model teoretyczny, możemy jak najbardziej podejmować wysiłki, żeby wcielić go w życie.
To zależy od każdego z nas indywidualnie. Rozmawiajmy, bądźmy otwarci na postulaty innych. Pomagajmy sobie nawzajem. Współpracujmy – zarówno dla swojego zysku, jak i społecznie. Weźmy wreszcie odpowiedzialność za to jak wygląda nasz kraj, nasze miasto, nasze osiedle i rodzina.
Ja swoją cegiełkę do budowy Społeczeństwa Obywatelskiego dokładam m.in. tworząc tego bloga. A gdy widzę jak wielu różnych ludzi on spaja, serce mi rośnie i nakazuje wierzyć, że wizja przedstawiona w tym artykule nie jest wcale aż taką znowu utopią.
Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest Blog Republikański
Piszę do Ciebie Prosto z Łodzi
Wszystkie materiały na blogu mogą powstawać dzięki Sklepowi Republikańskiemu. Kupując, wspierasz budowę Społeczeństwa Obywatelskiego.
Zostań na dłużej: