fbpx
Jesteś tutaj
Główna > Świadomość Obywatelska > Znikome liczby, podejrzany Defender i niejasne zgony – #COVIDEZINFORMACJA

Znikome liczby, podejrzany Defender i niejasne zgony – #COVIDEZINFORMACJA

Ostatnie dni i tygodnie to w Polsce coraz gorętsza atmosfera związana z tematem koronawirusa. Rząd zdecydował się wdrożyć stan epidemii, a nasze życie z dnia na dzień zmieniło się nie do poznania. Koronawirus to jednak nie tylko Polska. Ba – to przede wszystkim nie nasz kraj.

Od kilku dni obserwuję zmasowany atak dezinformacyjny w tematyce COVID-19. Jako, że misją Bloga Republikańskiego jest kształtowanie społeczeństwa obywatelskiego, oczywistą rzeczą jest podjęcie rękawicy. Zapraszam do pierwszego artykułu w tym kontekście – kolejne będą ukazywały się systematycznie i będą poruszały różne aspekty dezinformacji. Dziś przedstawię kilka popularnych tez i wątpliwości dezinformacyjnych i odpowiem na nie. Robię to oczywiście z pozycji obywatelskiej, nie jestem ekspertem od medycyny, a tym bardziej epidemiologiem. Najważniejsza jednak jest w tym momencie umiejętność szerokiego spojrzenia i analitycznego myślenia. Wiedzę medyczną oraz tą z innych dziedzin (bo zarzuty dotykają wielu obszarów) czerpię z ekspertów z którymi się konsultuję, publicznych wypowiedzi innych ekspertów oraz wiedzy powszechnej. Z tego miejsca dziękuję wszystkim, którzy włożyli wysiłek w zbudowanie tego artykułu.

Artykuł w formie podcastu można wysłuchac tutaj.


Materiały takie jak ten mogą powstać, ponieważ Blog Republikański to oddolne, niezależne medium. Odwiedź Sklep Republikański i wesprzyj budowę naszego wartościowego miejsca w Internecie.


Czemu dezinformacja jest w przypadku pandemii tak groźna?

Pierwsza rzecz którą chciałbym poruszyć, to kilka słów wyjaśnienia. Jeśli masz niewiele czasu – to ten punkt jest właśnie najważniejszy. Dezinformacja ma różne cele. Jednym z podstawowych jest jednak destabilizacja. Destabilizacja określonej grupy – na przykład społeczeństwa lub narodu. W przypadku koronawirusa destabilizacja może nieść za sobą kolosalne konsekwencje odczuwalne w krótkim terminie. Poniżej tłumaczę dlaczego.

Dezinformacja rozbija dyscyplinę w społeczeństwie.

Aby nie doprowadzić do gwałtownego rozprzestrzeniania się wirusa, jedną z taktyk jest masowa kwarantanna. To odizolowanie małych grupek ludzi doprowadza do „przechorowania” właśnie w tych małych grupkach i nie rozprzestrzeniania się wirusa dalej. Odwrotnym zachowaniem jest zbiorowe pojawianie się ludzi na wielkich zgromadzeniach – tam wirus ma znakomite pole do przenoszenia.

Jak jednak wiemy, kilkutygodniowa kwarantanna nie jest prosta. Wymaga zmiany naszych przyzwyczajeń oraz odpowiedniego przygotowania. To z kolei wymaga solidnej dyscypliny. Nie jest łatwo nie chodzić do sklepu, nie spotykać się ze znajomymi, zakładać rękawiczki podczas zakupów itd.

I tu dochodzimy do sedna. Taka dyscyplina jest możliwa tylko wtedy, gdy jesteśmy przekonani do sprawy. Tymczasem dezinformacja uderza w jedność i spójność myślenia całego społeczeństwa. Poddaje w wątpliwość to czy koronawirus jest dużym zagrożeniem, czy restrykcje są potrzebne i konieczne. Przy wielu tego typu „informacjach” przeciętny człowiek zaczyna mieć choćby podświadome, delikatne wątpliwości. Te nie muszą doprowadzić do zmiany zdania, ale spokojnie mogą doprowadzić do „poluzowania” zachowań i zmniejszenia dyscypliny.

Dlatego właśnie w dobie zarażenia koronawirusem istotne jest, aby nie poddawać się spiskowcom i mącicielom. Co nie oznacza oczywiście bezrefleksyjnego przyjmowania wszystkiego. Między tymi dwiema postawami jest jednak duża przestrzeń i to w niej powinniśmy się znaleźć jako ludzie świadomi i dojrzali.

Małe liczby, wielka panika

Kilka dni temu dość popularną „ulotką” na Facebook’u była grafika przedstawiona przeze mnie  jako pierwszy obrazek (na żółtym tle).

 Choć graficznie wygląda na robotę amatora, w rzeczywistości zbudowana jest w klasyczny dla dezinformacji sposób.

  1. Zaczyna się od intrygującego pytania, następnie przedstawiane są „wyliczenia”.
  2. Statystyki są tak jasne i proste, że aż niemal prostackie. Co za tym idzie – zrozumiałe dla każdego.
  3. Do tego statystyki okraszone są uderzającym podsumowaniem (1 osoba na 37 000 jest zarażona) oraz wnioskiem (To nie jest żadna epidemia!)
  4. Zaraz za tym poddane w wątpliwość jest działanie rządów europejskich (na tym etapie wprost zasiane jest ziarno niepewności)
  5. Na koniec odwołanie do rozsądku.

Budowa jest prosta i przemawiająca do serc wielu osób. Niestety, z grafiką tą jest kilka problemów.

  1. Po pierwsze, statystyki są bardzo proste i nie uwzględniają całej złożoności problemu (o tym szerzej w punkcie o porównywaniu grypy i COVID-19). To może wprowadzać w błąd w bardzo wielu aspektach.
  2. Liczby są nieaktualne. Nawet, jeśli w momencie tworzenia grafiki były prawdziwe, autor musiał wiedzieć, jak bardzo dynamiczna jest cała sytuacja. Jak to wygląda obecnie (23.03.2020)?
    • Potwierdzone są 160 233 przypadki zakażeń w Europie (dane za www.ecdc.europa.eu). – o tych wiemy
    • To powoduje błąd… o 800%. Dalsze wnioskowanie jest więc obarczone nieakceptowalnym błędem statystycznym.
  3. Dynamika zakażeń jest duża, a realnej ich liczby nie znamy – jest jednak znacznie większa niż owe potwierdzone przypadki.

Ciężko w obecnym momencie mówić o tym, że nie ma żadnego zagrożenia. Już teraz śmiertelność wśród potwierdzonych przypadków we Włoszech dochodzi do 10%, zaś wedle niektórych modeli w najbardziej pesymistycznych wariantach zginąć może… do kilkudziesięciu milionów osób. Oczywiście to tylko modele i nie muszą mieć potwierdzenia w rzeczywistości – więcej o nich posłuchać można w najnowszym wideo Tomasza Rożka z kanału „Nauka. To Lubię”. Dlatego tak bardzo istotne jest, abyśmy odpowiednio się zachowywali – pamiętali o higienie, stosowali umiarkowaną kwarantannę, byli szczerzy z lekarzami odnośnie osób z którymi się kontaktowaliśmy.

Czy to oznacza, że czeka nas katastrofa? Nie – i nikt odpowiedzialny nie nakręca paniki. Przestrzeganie przed czarnymi scenariuszami nie powinno wywoływać w nas histerii, a raczej pewną ostrożność i odpowiedzialne zachowania. Na ten moment znakomita większość z nas nie ucierpi z powodu koronawirusa, a śmiertelność dotyka póki co głównie osoby starsze, cierpiące na inne choroby. Ważne jednak, aby zrobić co w naszej mocy, by nasz system ochrony zdrowotnej nie załamał się pod naporem nagłego skoku chorych, którymi należy się zająć.

Niejasny sposób przedstawiania zgonów

W kilku miejscach spotkałem się z wątpliwościami dotyczącymi przedstawiania zgonów. Oto jak jeden z portali opisuje ten problem.

„Popatrzmy na jeszcze jeden artykuł opisujący sytuację we Włoszech. Zwróćmy uwagę, że jest tam napisane o zmarłych osobach zarażonych koronawirusem, jednak nadaremnie szukać tam informacji o tym, że zmarli oni Z POWODU KORONAWIRUSA. Rozumiemy teraz w jaki sposób działają sprytne metody przedstawiania danych?”

Należy tu podać pewną statystykę. Badania Rzymskiego Instytutu wykazały, że ponad 99% zgonów we Włoszech dotyczyło osób, które miały inne choroby (najczęściej były to również osoby w podeszłym wieku). Rzymski Instytut zbadał statystyki dotyczące 18% przypadków śmiertelnych koronawirusa. Wśród nich tylko 3% (0.8%) nie miało żadnych wcześniejszych chorób.

To niewątpliwie statystyka, która w jakiś sposób budzi optymizm – koronawirus prawdopodobnie nie stanowi wielkiego zagrożenia dla młodych, zdrowych ludzi. Odpowiadając na wątpliwości z cytatu, należy jasno powiedzieć, że zarzucana forma przedstawienia zgonów w owym artykule nie jest niczym podejrzanym, a raczej jest przejawem dziennikarskiej rzetelności. Gdy człowiek bowiem cierpi na kilka chorób, bardzo ciężko jest zdiagnozować która z nich stała się przyczyną śmierci.

Nie widzę tu więc żadnego pola do spisku.

Porównywanie grypy i COVID-19

Jedną z najczęściej powtarzających się rzeczy jest porównywanie grypy oraz COVID-19. Jest to oczywiście zrozumiałe – mamy tu do czynienia z podobnymi objawami. Na tej podstawie również powstają tezy, które mają poddawać w wątpliwość wszystkie starania w opanowaniu rozprzestrzeniania się SARS-COV-2. Przede wszystkim koncentrują się na wskazywaniu dysproporcji między grypą a COVIDem. Niezależnie od tego w którą stronę chcemy wykorzystać porównawcze statystyki, chcemy zaproponować coś, czego nie widziałem nigdzie indziej.

Uważamy mianowicie, że porównywanie grypy i COVID-19 w znakomitej większości jest błędne z założenia. W wielu przypadkach nie powinniśmy tego robić, lub powinniśmy być bardzo ostrożni w wyciąganiu wniosków. Z całą pewnością powinniśmy natomiast unikać radykalnego wyciągania daleko idących wniosków na podstawie prostych porównań. Dlaczego?

Po pierwsze – Metodologie COVID-19

Pierwszą rzeczą jest kwestia metodologii pomiaru COVID-19.

  1. Liczba zakażonych to ta “pewna” liczba. Wiemy jednak, że realnych zakażeń jest dużo więcej. Niestety, ograniczeni jesteśmy do liczby testów.
  2. Każde państwo ma swoje metody badania. Niektóre wykonują tych testów więcej (Niemcy), inne zaś mniej (Polska). Ciężko jest więc porównywać dwa państwa odnośnie liczby zakażonych, jeśli w jednym były już przeprowadzone na masową skalę, w drugim zaś zbadanych zostało jedynie parę tysięcy próbek.
  3. Ciężko stwierdzić, ile realnie osób umiera na COVID-19. I to również jest problem metody badawczej. We Włoszech za “zgon z powodu koronawirusa” uznaje się każdego zakażonego który zmarł, niezależnie od tego ile miał jeszcze innych chorób (>99% osób zakażonych miało inne choroby – badania Rzymskiego Instytutu). Tymczasem ostatnio zaczęły dochodzić do nas informacje, że w Niemczech nie uznaje się za ofiarę koronawirusa osobę zmarłą, jeśli miała jeszcze inne choroby (informacja jeszcze nie potwierdzona). To rodzi duże obawy o prawdziwość porównań zgonów.
  4. Istnieją poważne wątpliwości o wiarygodność informacji na temat zakażonych oraz zmarłych w krajach niedemokratycznych, szczególnie w Chinach i Iranie. Istnieją obawy, że władze tuszują część przypadków. Ponieważ to znaczące kraje w kontekście ognisk, bardzo ciężko jest prowadzić rzetelne zgeneralizowane statystyki.
Porównywanie grypy i COVID-19 obarczone jest dużym ryzykiem. Nie wolno wyciągać z takiego zestawienia daleko idacych wniosków.

Jak dużo osób może mieć realnie koronawirusa?  Wedle różnych szacunków od około 50% do 80% osób przechodzi infekcję łagodnie lub bezobjawowo. O części z tych osób nie dowiemy się nigdy. Tak więc teoretycznie można założyć, że zakażonych jest nawet kilkukrotnie więcej niż oficjalnie wiadomo. Są jednak kolejne elementy, które jeszcze mocniej podbijają tą liczbę:

  • Nie każdy, kto ma objawy zgłasza się od razu do odpowiednich służb
  • Nie każdy jest od razu poddany testom – przepustowość laboratoriów jest ograniczona
  • Już teraz istnieje część osób, które już mają koronawirusa, jeszcze nie mają objawów, a za chwilkę będą je miały.
  • Nie wiadomo ile osób realnie chorowało i zmarło w krajach o wątpliwej wiarygodności (Chiny, Iran)
  • Są kraje, gdzie tego typu rzeczy są po prostu zaniedbywane. Raportowanie i opieka zdrowotna są na nikłym poziomie.

To wszystko razem daje możliwość, że obecnie (ok. 400 000 oficjalnie chorych), realnie infekcję koronawirusem mogło przejść od ok. 1 mln do kilku milionów osób.

Metodologie grypy

O ile pierwsza rzecz sprawia, że porównania między poszczególnymi krajami stają się wyzwaniem, o tyle kwestia grypy wprowadza niesamowity poziom trudności do całego przedsięwzięcia.

  1. Po pierwsze, mamy tu do czynienia z tym samym problemem co w przypadku COVID – każdy kraj inaczej mierzy zachorowania na grypę.
  2. Co więcej – o ile w przypadku COVID mamy do czynienia z precyzyjnymi wyliczeniami, co skutkuje bardzo poważnym niedoszacowaniem, o tyle w przypadku grypy mamy do czynienia jedynie z szacunkami i przewidywaniem statystycznym. To z kolei daje nam obraz przeszacowany.
  3. Ostatnia kwestia to śmiertelność. Realnie w przypadku grypy mówi się o śmiertelności “z powodu grypy oraz powikłań po grypie”a to otwiera bardzo duże pole do interpretacji.

Sumarycznie więc: bardzo ciężko określić ile osób choruje na grypę i ile jest zgonów, które są nią spowodowane.

Uznajemy więc, że znacznie bezpieczniej nie posługiwać się porównaniami tego typu. Szczególnie, jeśli nasze porównania mają być jedynie uproszczoną statystyką, z której wyciągniemy daleko idące wnioski.

Podejrzane ćwiczenia Defender2020

Ostatni punkt na dzisiaj chcę dotknąć jedynie powierzchownie. Jeśli będzie taka wola czytelników (lub jeśli zauważę taką potrzebę), rozwinę go w osobnym artykule. Bardzo ciekawa rzeczą jest to, że przy okazji wątpliwości wygłaszanych wokół sprawy koronawirusa, często pojawia się temat USA oraz ćwiczeń Defender-Europe 2020. Oto co napisał jeden z portali:

„Oms mówi, że znalezienie szczepionki zajmie około półtora roku. Ale potem widzimy, że w samym środku kryzysu zdrowotnego w Europie, kiedy wszystkie państwa wprowadzają zakazy i ograniczenia, zamykając transport i granice, Ameryka wysyła do Europy 30.000 żołnierzy plus co najmniej tyle samo sprzętu wojskowego (mimo że sam Trump miał zamknięte drogi powietrzne z Europy przez 30 dni). Po co są ci żołnierze?

Oficjalną wersją jest szkolenie “Defender Europe 2020“; ale dlaczego szkolenie miałoby być tak ważne, aby żołnierze byli narażeni na ryzyko zakażenia? A na jakie niebezpieczeństwo ataku narażona miałaby być Europa, skoro operację tę tłumaczy się jako “Obrona Europa 2020“?”

W innym miejscu spotykamy się z podobną, ale ostrzejszą retoryką wspominającą o „30 tysiącach obcych wojsk”.

Ćwiczenia Defender20 nie świadczą o spisku, a żołnierze amerykańscy nie działają na innych zasadach.

Pytania o to „po co są Ci żołnierze”, czy „dlaczego szkolenie miałoby być tak ważne” wykazują bardzo dużą ignorancję autora/autorów tego typu tez. Wyjaśnić te dylematy może każdy, kto choć powierzchownie interesuje się obronnością i geopolityką – zrobię to przy okazji szerszego materiału.

W tym miejscu warto jedynie wspomnieć, że przerzuty wojsk amerykańskich nie są dokonywane po kryjomu, pod osłoną wirusowej nocy. To największe ćwiczenia NATO od lat i organizowane były od dawna. Każdy z nas rozumie, że zrezygnowanie z tak olbrzymiej „imprezy” nie jest decyzją porównywalną do odwołania koncertu. Nadejście koronawirusa spowodowało jednak, że nawet te wielkie ćwiczenia zostały bardzo mocno zredukowane.

Jak poinformowało w oficjalnym komunikacie prasowym Dowództwo Europejskie Stanów Zjednoczonych (EUCOM), w odpowiedzi na obecną pandemię koronawirusa COVID-19 i wytyczne od Sekretarza Obrony USA zdecydowano się na ograniczenie rozmiaru i zakresu trwających obecnie ćwiczeń wojskowych DEFENDER-Europe 20. Począwszy od piątku (14.03), wstrzymane zostało całkowicie przemieszczanie się personelu i techniki wojskowej z terytorium Stanów Zjednoczonych do Europy. Decyzja ta jest motywowana „zdrowiem, bezpieczeństwem i gotowością amerykańskich żołnierzy, cywilów pracujących dla wojska i ich członków rodzin”.

Kolejną istotną informacją jest fakt, że obecnie 2.6 tysiąca osób z personelu wojskowego USA w Europie przebywa w izolacji. To dość stanowczo przeczy tezie, że Amerykanie „wiedzą o czymś, o czym my nie wiemy” (niedopowiedziane: o tym, że wirusa nie ma, lub nie jest niebezpieczny).

Wnioski

W czasach kryzysu pojawia się aż nadto okazji do dezinformacji, która prowadzi z kolei do destabilizacji krajów, społeczeństw i narodów.  Najlepszym lekarstwem jest zachowanie odpowiedniego dystansu do „sensacyjnych nowinek” i wewnętrzne dążenie do prawdy. Nie jest zalecany ani lęk przed koronawirusem, ani podejście lekceważące. Musimy zdawać sobie sprawę, że wirus jest zagrożeniem, ale mieć na uwadze, że nie jest to przeciwnik, którego nie możemy pokonać.

Dlatego, jeśli chcesz ustrzec się dezinformacji:

  1. Powstrzymaj się od włączania się w dyskusje „na gorąco”. Internet sprzyja dezinformacji, ponieważ bardzo łatwo wprowadza emocjonalny i informacyjny zamęt. Zachowaj dystans, daj sobie czas na przemyślenie tego co słyszysz i czytasz. Świat nie stoi nad przepaścią!
  2. Trzymaj się źródeł, które już wcześniej wykazały się rzetelnością. Oczywiście jednym z nich jest Blog Republikański (;-)), ale przede wszystkim mówię o sprawdzonych mediach nieco bardziej specjalistycznych i zorientowanych w temacie koronawirusa. Jednym z nich jest kanał Nauka. To Lubię”, do którego gorąco zachęcam.
  3. Przyczyń się do rozprzestrzeniania się materiałów kontr-dezinformacyjnych, takich jak ten artykuł. Udostępnij go w swoich kanałach, a jeśli zobaczysz treści które podejrzewasz o sianie dezinformacji – przyślij je na [email protected]

Na koniec powtórzę ostatni punkt: jeśli zobaczysz treści, które podejrzewasz o sianie dezinformacji – przyślij je do mnie.

Na koniec zapraszam na mojego Facebooka oraz do newslettera. Zostańmy w kontakcie!

P.S.

Nie linkuję żadnych materiałów dezinformacyjnych, aby im nie pomagać w popularności. Jeśli chcesz wiedzieć skąd wzięły się cytaty, napisz do mnie.


Ja nazywam się Marek Czuma, a to jest Blog Republikański

Piszę do Ciebie Prosto z Łodzi


Marek Czuma
Autor Bloga Republikańskiego. Chrześcijanin, Polak, Łodzianin. Wierzy w ludzi i ich możliwości, kocha pomagać innym. Uważa, że człowiek wolny kształtuje siebie poprzez własne wybory oraz pracę. Poza tym fan Wiedźmina i CD Projektu - zarówno na giełdzie, jak i w działaniu.

2 thoughts on “Znikome liczby, podejrzany Defender i niejasne zgony – #COVIDEZINFORMACJA

  1. W internecie jest taki przesyt informacjami, że aż ciężko nadążyć i rozpoznać te wiarygodne. Też jestem zwolennikiem nie brania udziału w dyskusjach na gorąco, bo potem często wychodzi, że coś było fejkiem. Dobry wpis.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Top